Z posłem Grzegorzem Braunem rozmawia red. Tomasz Sommer.
Tomasz Sommer: – Moim rozmówcą jest dziś poseł Grzegorz Braun…
Grzegorz Braun: – Potwierdzam. Jeszcze…
– Jeszcze? Co potwierdzasz?
– Że jeszcze poseł.
– No ale mandat jest przecież nieusuwalny… musiałbyś zrobić jakieś delikty naprawdę wysokiej klasy.
– Ja myślę, że teraz jacyś poważni ludzie od mokrej, prawniczej roboty rozkminiają tę kwestię, jak by tu położyć kres temu mojemu posłowaniu, bo przecież słowa zobowiązują, a pan marszałek Hołownia wyraził nadzieję, że ja się w Sejmie długo nie pojawię, zniknę czy coś takiego…
– Zobaczymy, co będzie. A mowa oczywiście o słynnym gaszeniu świec chanukowych…
– Nie. O profesjonalnym zapobieganiu ryzyku pożaru, który mógłby wywiązać się z zaprószenia ognia w pomieszczeniach zamkniętych, w ciągu komunikacyjnym, w przejściu. Konkretnie – przy Wiejskiej.
– I postanowiłeś ten ogień natychmiast zgasić?
– Nie mogę przechodzić obojętnie obok zła i zagrożenia.
– Bo obojętność ludzi uczciwych wobec zła… wiemy, jak się kończy.
– Tak. Dlatego sięgnąłem po narzędzia profesjonalne.
– No właśnie, a ktoś zrobił tam zabezpieczenie przeciwpożarowe? Bo to na imprezach publicznych jest zawsze bardzo ważne.
– Bez strażaka obiektowego nic się wydarzyć nie może. Ani w teatrze, ani na estradzie, ani na zgromadzeniu publicznym…
– Ale jeżeli takie zaniedbanie miało miejsce, to winny jest marszałek Hołownia.
– Więc może, w czynie społecznym i w ramach śledczego dziennikarstwa, szanowna Redakcja zwróci się do Kancelarii Sejmu z prośbą o udostępnienie pełnej dokumentacji zabezpieczenia przeciwpożarowego tej imprezy. Myślę, że ciekawe jest również, jakie treści były tego dnia artykułowane – a mianowicie jakie słowa w obcych językach zostały wypowiedziane. Gdy ja zapoznawałem się z tekstami rytuału Chanuki, to czytałem, że „celebras” – przepraszam za słowo, nieco nieadekwatne – czyli rabin celebrujący: „Dziękuję Bogu za to, że oddał tak wielu niewiernych w ręce tak niewielu wiernych/wyznawców”. No i pytanie: po której stronie my jesteśmy? Po stronie tych nielicznych triumfujących czy tych, którzy zostali wydani w ich ręce?
– Warto tu zwrócić uwagę na to, że obrzędy religijne są różne. To nie jest tak, że obrzędy religijne są jednowartościowe. My mamy np. słynny obrzęd przedstawiony przez Mela Gibsona, polegający na tym, że Majowie, w celu walki ze zmianą klimatu, wyrywają serca złapanym w okolicy ludziom…
– Pewnie podludziom. Jakimś nienależącym do ich kasty czy ich rasy nadludzi.
– W ramach tej ceremonii, która jest szczegółowo w tym filmie pokazana, mamy sytuację zagrożenia klimatycznego i ci kapłani klimatyczni, aby przebłagać Słońce czy tam Księżyc, wyrywają te serca, po czym wyrzucają. Na szczęście temu głównemu bohaterowi udaje się uciec, mimo że jest trafiony strzałą w bok. Ale to też jest obrzęd religijny…
– Tak – i pytanie: czy w Sejmie byłaby tolerancja dla rytuału wyrywania serca antyklimatystom? Albo czy można, na przykład, zaparkować na piętrze albo w holu na parterze kilka świętych krów?
– Nie wiem, czy wiesz, że w Polsce (sprawdziłem specjalnie w GUS-ie, o ile ten GUS ma dobre informacje) więcej jest aktywnych wyznawców hinduizmu od aktywnych wyznawców judaizmu? Bo Żydów jest więcej, ale aktywnych wyznawców judaizmu jest podobno ok. 1400-1500, a hinduistów są 4 tys., za sprawą akcji PiS-u…
– Ale jakoś się mniej narzucają.
– No i nie ma w Sejmie świętych krów.
– No tak, wracając – ten akt religijny, bo jednak religijny, co do formy zewnętrznej, niesie pozory niewinności. Świeczki, dziatwa szkolna, rozdaje się tam jeszcze prezenty…
– Przypomina to troszeczkę choinkę. Nawet ta konstrukcja świecznika jest do niej podobna.
– Wokół tego zbudowano cały biznes, taki był marketing Chanuki, nawet wystawiono kontrpartnera Świętemu Mikołajowi. Taki jakiś dziadek chanukowy ubrany na niebiesko.
– W dawnych czasach też był Dziadek Mróz…
– To są aspekty biznesowe, zewnętrzny pozór, a jaki jest program, istota i przesłanie tego święta? To jest święto ludobójstwa. I nawiązanie do tekstów i wydarzeń opisanych w Księgach Machabejskich nie zmienia faktu, że w talmudyzmie jest to celebracja plemiennego triumfu nad obcoplemieńcami, którzy, zdaniem mędrców Talmudu, nie są nawet ludźmi, chociaż „mogą ludzi przypominać”. Ponieważ te celebracje i cała ta inicjatywa została wprowadzona do Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej jeszcze za czasów, świeć Panie nad jego duszą, prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale rola inicjatywna była po stronie sekty chasydzkiej Chabad Lubawicz, to warto pamiętać, że jest to sekta, która w sposób bardzo jednoznaczny i nawet w pewnych przejawach spektakularny kultywuje takie rozumienie świata. Takie pojmowanie rzeczywistości, że są oni, Żydzi, prawowierni, czyli ludzie, i jest cała reszta świata, czyli podludzie – goje. I ludzie mają w sobie pierwiastek świętości, bo ich ekskluzywny, talmudystyczny Bóg…
– …bo są „narodem wybranym”.
– …ich stworzył, natomiast goje tego pierwiastka nie mają, bo pochodzą od demonów i ich nawet ten sam Pan Bóg nie stworzył, chociaż podobnie wyglądają. Od założyciela tej sekty jest to reprodukowane w kolejnych pokoleniach przez rabinów tej linii Chabad Lubawicz od Szneura Zalmana z Litwy, na przełomie XVIII i XIX wieku, aż po rabina Sznersona Mendla. I to są takie komunikaty. To są ludzie święci, a dookoła jest bydło pochodzące od szatana. I czy to jest przekaz, w którym ktokolwiek z nas się odnajduje? No nie sądzę. Dla mnie to jest czysty satanizm. Dzika celebracja rasizmu, resentymentu, pogardy, fetowania eksterminacji – i dlatego uznałem za stosowne oraz pilnie potrzebne przeciwstawić się temu.
– No i jeszcze było to zagrożenie pożarowe.
– No tak – i widzę, że tu mnie intuicja nie zawiodła, że to trzeba było zrobić.
– Warto zastanowić się troszeczkę nad tymi wszystkimi głosami, które spływają, bo rzeczywiście są to jakieś zadziwiające historie. Szczególnie zabawne są te wpadania w zaprzeczanie samemu sobie. Na przykład minister szkolnictwa wyższego, starszy pan z SLD, przepytywany przez Bogdana Rymanowskiego, powiedział w Radiu Zet: „Też nie mam nic przeciwko Chanuce w Sejmie, bo każde z wyznań ma prawo się w polskim Sejmie pojawić, jeżeli rzeczywiście ma taką potrzebę”. Na pytanie Rymanowskiego o to, czy nie ma również nic przeciwko krzyżowi w Sejmie, odpowiedział potem: „Tu oczywiście mam (…)”. A więc ten pan, minister szkolnictwa wyższego…
– Minister szkodnictwa wyższego.
– Nie wiem, co on ma w ogóle wspólnego ze szkolnictwem wyższym – poza stołkiem ministra oczywiście. I on wypowiada takie zdanie, że on generalnie to toleruje wszystkie symbole, Chanuki i tak dalej, ale krzyża to on nie toleruje. Czyli wszystkie tak, ale niektórych jednak nie.
– No, niekonsekwencja.
– To logiczne – wszystko to znaczy wszystko. Ale zobaczmy teraz innego pana, który notabene przedstawia się w tym Sejmie jako poganin, pan Marcin Józefaciuk. On był nauczycielem, takich mamy teraz nauczycieli. I on mówi coś takiego: „Jestem zwolennikiem świeckiego państwa. Urzędy nie są miejscem na wydarzenia religijne (…), dlatego pojawię się dzisiaj na ceremonii zapalenia świec”.
– No właśnie, jest kłopot z nadążaniem za konstrukcją logiczną własnej wypowiedzi. Wiadomo, że jest to problem w edukacji podstawowej. Mamy edukację na poziomie wyższym i na poziomie niezbyt wysokim, ale tutaj na obu występuje problem z logiką.
– No i problem z tym, żeby nie wypowiedzieć dwóch zdań wewnętrznie sprzecznych jednym ciągiem, jak się okazuje. Na jednym wdechu.
– Przynajmniej średnik trzeba by robić…
– Albo powiedzieć, że to wynika z tego, że na przykład: „W tych skomplikowanych okolicznościach jest inaczej”…
– Ale widzisz, jeśli dodać do tego jeszcze okoliczności, kontekst (bo ja się tutaj powołałem na zło immanentne tego aktu religijnego, który dla mnie nosi znamiona satanizmu, a więc promocji zła), a tym kontekstem jest realne ludobójstwo żydowskie na Palestyńczykach w Gazie. To jest kontekst, który czyni te chanukowe celebracje, wraz z jakimiś tam sprowadzonymi klezmerami, czymś szczególnie budzącym grozę i odrazę.
– Rzucam trop literacki: „Campo di Fiori”.
– Tak. Czesław Miłosz. To jeden z tekstów klasycznych i można nawet powiedzieć: założycielskich tej formy reedukacji, poddawania narodu polskiego reedukacji przez upokorzenie. Pedagogika wstydu stosowana wobec Polaków. Jak mogli kręcić się na karuzeli pod murem płonącego warszawskiego getta? Historycy, np. Strzembosz, poddawali to wiwisekcji historyczno-badawczej i wykazywali, że Czesławowi Miłoszowi mogła tu nie do końca dopisywać pamięć, jednak rzecz żyje swoim życiem…
– Czesław Miłosz napisał wiersz, a ciężej jest wygumkować wiersz niż upowszechnić fakty.
– Tak jest. To był wiersz odnoszący się do innych wydarzeń historycznych, jednego z bohaterów legendy postępackiej, do jednej z mniemanych ofiar inkwizycji. Tutaj też, powiedzmy, zgodność z faktami historycznymi jest bardzo względna, niemniej – jak już wspomniałem – rzecz żyje swoim życiem. Jeżeli ten imperatyw moralny, który tutaj zostaje sformułowany, zastosuje się do aktualnej sytuacji, to jakiekolwiek celebrowanie tradycji talmudycznej – w momencie, w którym ta tradycja ma bezpośrednie zastosowanie w operacji ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej – jest ohydne.
– Trzeba tu zacytować: „Wspomniałem Campo di Fiori, w Warszawie przy karuzeli, w pogodny wieczór wiosenny, przy dźwiękach skocznej muzyki salwy za murem getta głuszyła skoczna melodia i wzlatywały pary wysoko w pogodne niebo”. U Ciebie też była skoczna muzyka, można powiedzieć…
– Tak, klezmerzy. U Miłosza Giordano Bruno jest tą postacią, do której on nawiązuje. Taka apoteoza. Wracając do wydarzeń, które miały miejsce na terenie Sejmu, to przecież mamy właśnie takie dogrywkowe-poprawkowe palenie tych świec chanukowych z udziałem teraz już naprawdę „wszystkich świętych”. Prezydent belwederski Duda i wszyscy stojący na czele wszystkiego tam się mają zgromadzić. Wydaje mi się – chociaż, dalibóg, nie było to celem mojego działania, które miało charakter spontanicznej interwencji poselskiej – że nastąpiło jakieś przejaśnienie sceny politycznej.
– Zdecydowanie. Teraz pomówmy o Szymonie Hołowni, który 2 marca 2021 roku ogłosił na Twitterze rzecz następującą: „Sąd w Płocku uniewinnił dziś trzy osoby oskarżone o zniewagę uczuć religijnych poprzez rozklejanie wizerunku »Tęczowej Matki Boskiej«. W @PL_2050 opowiadamy się za tym, aby obraza uczuć religijnych nie była ścigana z oskarżenia publicznego i aby nie groziła za nią kara więzienia”. A teraz ten marszałek coś jakby zmienił zdanie… co się stało?
– W paru sprawach dokonał pewnych przewartościowań. Z takiego fajnomarszałka stał się marszałkiem z marsowym obliczem zwróconym w moją stronę. W moim przypadku zdobył się wręcz na prowokację, tzn. zaprosił mnie na mównicę sejmową, bym mógł kontynuować moje sprostowanie. Kiedy marszałek pojawił się za stołem prezydialnym, to grzecznie ustąpiłem na bok, a on mnie tam przywołał i poprosił tylko po to, żeby ogłosić, że uniemożliwia mi prowadzenie obrad i wyłączyć mnie z posiedzenia. Skutek jest taki, że będę miał dodatkowy dzień na pewne moje inne zobowiązania, także i obowiązki poselskie, a być może wykroi się z tego kilka godzin montażowych – praca nad filmem „Gietrzwałd 1877. Wojna światów” postępuje. Nie mogę znaleźć się na terenie Kancelarii Sejmu, dopóki to posiedzenie nie dobiegnie końca, a jest to ciągle jeszcze to samo pierwsze posiedzenie. Już drugi miesiąc ciągnie się pierwsze posiedzenie Sejmu, jesteśmy tam zwoływani co tydzień i posłowie mają przybyć do Sejmu jeszcze w tygodniu przedwigilijnym – ciągle w ramach tego pierwszego posiedzenia. Ale ponieważ marszałek wyraził nadzieję, że ja tak bardziej trwale będę wyłączony z prac Sejmu, bardzo jestem ciekaw, co tam koledzy mu podpowiedzą – jakie zaczepki czy prowokacje, które miałyby doprowadzić do wyłączenia mnie z drugiego posiedzenia Sejmu i być może kolejnych. Tak czy inaczej, przed zbliżającą się Wigilią – bo nie wiem, czy będzie jeszcze okazja – życzę wszystkim Państwu wesołych Świąt Narodzenia Pańskiego.