Strona głównaWiadomościPolitykaBodnar zakapował. Organizatora Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych skazali

Bodnar zakapował. Organizatora Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych skazali

-

- Reklama -

Na karę roku ograniczenia wolności, poprzez obowiązek prac na cel społeczny po 40 godzin miesięcznie, skazał sąd w Hajnówce (Podlaskie) organizatora trzeciej edycji Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, która odbyła się w tym mieście w 2018 roku.

Prokuratura zarzuciła oskarżonemu publiczne propagowanie faszyzmu i nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Wyrok, który zapadł w miniony poniedziałek – po trwającym półtora roku procesie – jest nieprawomocny.

- Reklama -

Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce organizowany był w latach 2016-2022 przez środowiska narodowe, m.in. przez ONR. Od pierwszej edycji wzbudzał emocje, ponieważ upamiętniał m.in. kpt. Romualda Rajsa „Burego”, którego oddział niepodległościowego podziemia spacyfikował zimą 1946 roku kilka wsi z okolic Bielska Podlaskiego, zamieszkanych przez prawosławną ludność białoruską. Zginęło wtedy 79 osób, w tym dzieci.

Po marszu w 2018 roku, czyli po jego trzeciej edycji, ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa; chodziło m.in. o publiczne propagowanie rasizmu i faszystowskiego ustroju państwa (np. o prezentowanie symboli krzyża celtyckiego) i – poprzez gloryfikowanie „Burego” – znieważenie mieszkających w Hajnówce osób wyznania prawosławnego.

Prokuratura dochodzenie umorzyła, oceniając, że nie było znamion czynu zabronionego. RPO złożył zażalenie na tę decyzję, a sąd w Hajnówce je uwzględnił, uznając, że prokuratura powinna nadal to postępowanie prowadzić. Jednak po dodatkowym zbadaniu zebranych dowodów, w połowie lutego 2020 r. Prokuratura Rejonowa w Białymstoku ponownie zatwierdziła postanowienie policji o umorzeniu dochodzenia.

RPO również i tę decyzję zaskarżył – już nie do sądu, a do prokuratury nadrzędnej. Argumentował, że m.in. ocena dowodów była oparta wybiórczo na jednej z dwóch opinii biegłych. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku przychyliła się do tej argumentacji, uznając, że konieczne jest wyjaśnienie tych sprzeczności, a także tego, dlaczego, umarzając postępowanie, uwzględniono jedną opinię, a nie drugą.

Ostatecznie Prokuratura Rejonowa w Białymstoku po uzyskaniu kolejnej opinii – z zakresu lingwistyki kryminalistycznej i historii – w połączeniu z innym materiałem dowodowym, postawiła dwóm osobom zarzut publicznego propagowania faszystowskiego ustroju państwa.

Organizatorowi marszu z 2018 roku śledczy zarzucili, że „w obecności znacznej liczby odbiorców propagował faszystowski ustrój państwa w ten sposób, iż publicznie pochwalał prezentowane podczas marszu symbole charakterystyczne dla ideologii faszystowskiej”. Mężczyzna miał też wznosić podczas tego marszu takie okrzyki, które zostały uznane przez prokuraturę za nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych.

Akt oskarżenia trafił do hajnowskiego sądu (wydziału zamiejscowego Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim), który w grudniu ub. roku orzekł wobec organizatora marszu karę roku ograniczenia wolności, poprzez obowiązek prac na cel społeczny po 40 godzin miesięcznie.

Był to jednak wyrok nakazowy, który zapadł na posiedzeniu niejawnym i bez udziału stron. Skuteczny sprzeciw od tego orzeczenia złożył obrońca; oznaczało to, że sprawa trafi na rozprawę i toczyć się będzie w zwykłym trybie.

Proces łącznie z przeprowadzeniem postępowania dowodowego na rozprawach trwał półtora roku.

Jak wynika z informacji przekazanej przez wiceprezesa Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim Marcina Mosiołka, zapadł w tej sprawie wyrok taki, jak nakazowy: skazujący oskarżonego na rok ograniczenia wolności, polegającej na nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cel społeczny w wymiarze 40 godz. miesięcznie; skazany ma też zapłacić opłaty i koszty postępowania.

Wyrok jest nieprawomocny, przysługuje od niego apelacja do Sądu Okręgowego w Białymstoku.

Prawomocny jest już wyrok wobec innej osoby, która w czasie tego marszu miała na swojej odzieży symbol +Totenkopf+ (kojarzony z niemieckimi oddziałami SS), co zostało ocenione ostatecznie przez śledczych jako propagowanie faszystowskiego ustroju państwa znacznej liczbie odbiorców.

Dwa lata temu sąd w Hajnówce orzekł w tym przypadku karę grzywny, której nie zaskarżyła żadna ze stron.

(PAP)

Najnowsze