Postanowienie ws. tzw. wyborów kopertowych, których nie było, a na które poszły grube miliony z kieszeni polskich podatników, wydał w środę Sąd Rejonowy w Warszawie. W jego ocenie prokuratura zasadnie odmówiła wszczęcia śledztwa po zawiadomieniu złożonym przez Najwyższą Izbę Kontroli.
Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieścia w środę wydał postanowienie ws. decyzji warszawskiej Prokuratury Okręgowej. Przypomnijmy, że 30 grudnia 2021 roku Prokurator Okręgowy odmówił wszczęcia śledztwa ws. zawiadomienia NIK.
Teraz sąd utrzymał w mocy postanowienie prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa ws. przekroczenia uprawnień przez Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego oraz Ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina, a także innych urzędników z kancelarii premiera. Przekroczenia te miały polegać na opracowaniu decyzji administracyjnych premiera z 16 kwietnia 2020 r., w myśl których to Poczta Polska S.A. i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych S.A. miały realizować działania w zakresie „przeciwdziałania COVID-19”, czyli w tym przypadku podjąć i realizować czynności niezbędne do przygotowania przeprowadzenia w Polsce wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym.
W uzasadnieniu czytamy, że „prokurator w sposób szczegółowy przeanalizował okoliczności powołane w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa złożonym przez Najwyższą Izbę Kontroli, które kwestionowało zgodność powołanych decyzji z przepisami prawa powszechnie obowiązującego, w tym z ustawą z dnia 2 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach zawiązanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczeniem COVID-19 i innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, a także z ustawą z dnia 5 stycznia 2011 roku Kodeks wyborczy”.
W ocenie sądu „w niniejszej sprawie dokonując oceny motywów czynności funkcjonariuszy publicznych w związku z wydaniem konieczne jest uwzględnienie, iż w związku z sytuacją epidemiologiczną wywołaną rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 przeprowadzenie wyborów prezydenckich w sposób tradycyjny, powodujący gromadzenie się wyborców w lokalach wyborczych, z bardzo dużym prawdopodobieństwem wiązałoby się ze wzrostem zakażeń wśród obywateli chcących spełnić obowiązek wyborczy”.
Skład sędziowski zgodził się też ze stanowiskiem prokuratury, która twierdziła, że „w połowie kwietnia 2020 roku nie były znane skutki zdrowotne, społeczne i gospodarcze pandemii COVID-19”.
Mimo że ostatecznie tzw. wybory kopertowe się nie odbyły, to przepalono na nie blisko 70 mln zł z kieszeni Polaków. Wybory odbyły się nieco później, w tradycyjnej formie, a „zabójczy wirus” przestał być „groźny”, przynajmniej na tamten moment.
W ocenie NIK organizacja i przygotowanie wyborów kopertowych na podstawie decyzji administracyjnej było pozbawione podstaw prawnych. Według ustaleń Izby, nie istniało prawne uzasadnienie, by premier rządu warszawskiego Morawiecki wydawał jakiekolwiek polecenia dot. przygotowania wyborów.
– W tym okresie obowiązywała ustawa Kodeks wyborczy. Ta ustawa ustalała organy, które są odpowiedzialne za organizacje wyborów – podkreślał Bogdan Skwarka z NIK.