Strona głównaWiadomościStrajk szkół u naszych sąsiadów

Strajk szkół u naszych sąsiadów

-

- Reklama -

Poniedziałek 27 listopada był dniem wielkiego strajku oświaty w Czechach. Wzięło w nim udział ponad 7200 przedszkoli, szkół podstawowych i średnich. Protesty odbyły się także w wielu firmach z różnych sektorów gospodarki.

Chcąc zmniejszyć zadłużenie kraju, rząd i premier Petr Fiala, nie zamierzają jednak „ulegać presji i rezygnować z wysiłków na rzecz poprawy finansów publicznych”. Podwyżek nie będzie, chociaż związkowcy twierdzą, że edukacja jest niedofinansowana.

- Reklama -

W sumie strajk objął około trzy czwarte szkół w Czechach. Szkoły zamknięto lub odwoływano część lekcji. Zamknięte były też szkolne stołówki, ale w ramach protestu przeciwko złym warunkom płacowym pracowników nie-pedagogicznych. Według związkowców był największy protest w sektorze edukacji od trzydziestu lat. Od wtorkowego poranka wszystkie szkoły pracują jednak normalnie.

Poniedziałkowe demonstracje nie dotyczyły tylko szkół, bo dziesięć czeskich związków zawodowych ogłosiło strajki w proteście przeciwko zaplanowanemu budżetowi, projektowi reformy emerytalnej, a także w sprawie podwyżek wynagrodzeń w sektorze publicznym, przeciw wysokim kosztom energii i inflacji.

M.in. w Mlada Boleslav na dwie godziny wstrzymano produkcję w fabrykach producenta samochodów Škoda Auto, jednego z największych pracodawców w Czechach. Na placu Małostrańskim, w historycznym centrum Pragi, odbyła się też demonstracja.

Premier Petr Fiala stwierdził, że związki zawodowe „biorą cały kraj jako zakładnika” i powtórzył, że nie miał zamiaru zmieniać oszczędnościowych planów budżetowych, które mają krajowi zapewnić lepszą przyszłość.

Jego zdaniem, budżet i reforma emerytalna (wydłużenie wieku emerytalnego do 68 lat) są „absolutnie niezbędne, jeśli chcemy mieć zdrowe finanse, jeśli chcemy mieć obiecującą przyszłość i jeśli chcemy przestać żyć w długach”. Dodał, że „zadłużenie kosztuje nas co roku ogromną sumę pieniędzy i już na początku przyszłego roku za samą obsługę długu zapłacimy prawie 100 miliardów koron (nieco ponad 4 miliardy euro)”.

Rząd Petra Fiali jest złożony z pięciu partii politycznych, od centroprawicowej ODS, przez chadeków, po Partię Piratów. Po dwóch latach urzędowania, koalicja zachowuje jednak spójność, a analitycy twierdzą, że rząd przetrwa obecną burzę, zaś lepsze perspektywy na rok 2023 powinny uspokoić nastroje społeczne.

Źródło: Radio Praga

Najnowsze