23 osoby zginęły w wypadku autokaru w regionie Ancash, w zachodniej części Peru. Miejscowe służby ratunkowe podkreślają, że ich działania są utrudnione z powodu ograniczonej dostępności miejsca tragedii.
Przedstawiciele peruwiańskich służb medycznych powiadomili, że wypadek przeżyły cztery osoby, które zostały już przetransportowane do szpitala. Ich stan zdrowia jest oceniany jako ciężki.
Jak poinformował na antenie peruwiańskiej rozgłośni RPP Carlos Pinedo, szef administracji gminy Yanac, na terenie której doszło do wypadku, w celu wydobycia ciał pasażerów z wraku pojazdu konieczne było zejście 300 metrów w dół.
Przyczyny tragicznego zdarzenia na drodze krajowej łączącej miasto Tayabamba z Limą, stolicą kraju, są wciąż nieznane, ale władze gminy Yanac przypuszczają, że do wypadku mógł przyczynić się zły stan nawierzchni. Pinedo zauważył, że odcinek jezdni, na którym doszło do tragedii „jest pełen dziur” i oskarżył władze Peru o bierną postawę w tej kwestii.
– Stan tutejszych dróg jest beznadziejny, a tej w szczególności (…). Rząd nie powinien czekać na kolejne ofiary śmiertelne – zaapelował samorządowiec.
W lipcu br. w regionie Ancash doszło do równie tragicznego zdarzenia. Na skutek stoczenia się autokaru ze 100-metrowej skarpy w pobliżu miasta San Luis zginęło wówczas 13 osób.