To nie czas na wybory – oświadczył w poniedziałek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w swoim codziennym wieczornym przemówieniu. W ten sposób uciął wszelkie spekulacje na temat możliwości zorganizowania w marcu przyszłego roku wyborów prezydenckich.
O tym, że wybory być może odbędą się, mówił w piątek w wywiadzie dla SkyNews minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba, który stwierdził, że prezydent rozważa wszystkie „za” i „przeciw” w kwestii zorganizowania wyborów prezydenckich wiosną 2024 roku.
– Nie zamykamy tego tematu. Prezydent Ukrainy rozważa różne „za” i „przeciw” – mówił Kułba, podkreślając, że zorganizowanie wyborów w czasie wojny z Rosją stworzyłoby „bezprecedensowe” wyzwania.
W poniedziałek Zełenski oświadczył jednak, że wyborów nie będzie. – Teraz jest czas na obronę, na bitwę, od której zależą losy państwa i narodu, a nie na farsę, której od Ukrainy oczekuje tylko Rosja. Myślę, że to nie jest czas na wybory. Musimy się zjednoczyć, nie dzielić, nie rozpraszać się w kłótniach lub na innych sprawach – mówił.
– Wszyscy rozumiemy, że teraz jest czas wojny, jest wiele wyzwań i całkowicie nieodpowiedzialne byłoby wrzucanie lekko i wesoło kwestii wyborów w społeczeństwo – podkreślił Zełenski.
Wybory parlamentarne na Ukrainie powinny odbyć się w październiku tego roku, a wybory prezydenckie w marcu 2024 roku. Agencja AFP zwraca uwagę, że dochowanie tych terminów byłoby olbrzymim wyzwaniem, bowiem w obliczu ciągłych ostrzałów rosyjskich władze ukraińskie musiałby zapewnić bezpieczeństwo obywatelom, chcącym udać się do lokali wyborczych.
Ponadto Kijów najpierw musiałby zmodyfikować prawo, aby umożliwić organizację głosowania w obowiązującym na Ukrainie stanie wojennym. Obecnie organizowanie wyborów w czasie wojny jest na Ukrainie prawnie zakazane.
Według AFP na zorganizowanie na Ukrainie wyborów zgodnie z terminem nalegają Stany Zjednoczone.