Obecnie trwają rozmowy stronnictw, które zbudują przyszły rząd. Nową koalicję rządzącą stworzą najprawdopodobniej KO, Trzecia Droga i Lewica. To tej ostatniej partii zależy na tym, by przejąć ministerstwo edukacji.
Potencjalnie szefową resortu edukacji mogłoby zostać polityk Lewicy Agnieszka Dziemanowicz-Bąk. Poseł w rozmowie z portalem Wirtualna Polska nie ukrywała, że zależy jej na tym stanowisku.
Lewicowa polityk również w trakcie kampanii była przedstawiana jako osoba, która może objąć ten urząd.
– Ja bym bardzo chciała przede wszystkim, że w końcu, po latach, w Ministerstwie Edukacji rządów ludzi, którzy się na edukacji nie znali, pojawił się tam ktoś, dla kogo edukacja będzie najważniejsza – mówiła w programie specjalnym WP.
– Lewica rozumie, że od edukacji zależy przyszłość państwa – podkreśliła.
Priorytetem dla potencjalnej nowej minister byłyby podwyżki dla nauczycieli. Dziamanowicz-Bąk twierdzi, że „zaciskać pasa nie można na najchudszych brzuchach”.
Skąd wziąć na podwyżki? – Możemy natychmiast skończyć z finansowaniem religii w szkołach – zaproponowała lewicowa polityk. Takie hasło może i trafia do wyborców lewicy, ale gdyby policzyć fundusze „zaoszczędzone” na likwidacji religii w szkołach, to pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli starczyłoby najwyżej w kilkudziesięciu szkołach.