Muzeum Wolności im. Muska i Trumpa. Wielkie otwarcie i biurokratyczna blokada

15 listopada tego roku, a więc zaledwie tydzień po ogłoszeniu wyniku wyborów w Stanach Zjednoczonych, w stolicy naszego kraju powstało… Warszawskie Muzeum Wolności im. Elona Muska i Donalda Trumpa, czyli w skrócie: WMW.

76 057 063 głosów (50.2%) i 312 elektorów, a do tego przewaga Republikanów w Kongresie oraz Senacie – to skala zwycięstwa byłego prezydenta Donalda Trumpa, który właśnie wraca do Białego Domu. Nie jest to jednak wyłącznie wygrana amerykańskiej prawicy, ale również mocny sygnał i przysłowiowy „kop na rozpęd” dla szeroko rozumianego obozu konserwatywnego, i to w ujęciu globalnym. W końcu Stany Zjednoczone – jakby ich nie oceniać w różnych kwestiach – wciąż wiodą prym w światowej polityce.

Nowy (stary) przywódca USA jeszcze czeka na oficjalne zaprzysiężenie, które będzie miało miejsce dopiero 20 stycznia 2025 roku, ale już możemy zaobserwować rozmaite fluktuacje, a zwłaszcza na Starym Kontynencie. Wiatr w żagle złapał m.in. premier Węgier Viktor Orbán, który zresztą od dawien dawna sympatyzował z obozem Donalda Trumpa. Nawet w naszym kraju da się odczuć wzmożone nastroje patriotyczno-suwerennościowe, przywracające siłę do walki ze zjednoczonym frontem lewicy – czy to pod postacią Unii Europejskiej, czy coraz szybciej rozlewającej się rewolucji kulturowej (patrz: deforma edukacji w wykonaniu minister Nowackiej). Krótko mówiąc, coś poszło nie po myśli międzynarodowych macherów.

Hołd dla wielkich obrońców wolności

Po nieco przydługim wstępie czas przejść do tytułowego zagadnienia, czyli Warszawskiego Muzeum Wolności im. Elona Muska i Donalda Trumpa. Za tą inicjatywą stoi Krzysztof Szczawiński – przedsiębiorca, inwestor oraz aktywista od lat związany z ideami wolnościowymi. To biznesmen znany z promowania konserwatywnych i libertariańskich przedsięwzięć. Biorąc pod uwagę jego długotrwałe zaangażowanie w środowisku wolnościowym, łatwo zrozumieć, dlaczego akurat on wpadł na pomysł, aby stworzyć tego typu miejsce.

Krzysztof Szczawińśki, pomysłodawca Warszawskiego Muzeum Wolności, w doborowym towarzystwie.

W końcu co może lepiej wyrazić bunt przeciwko mainstreamowi i poprawności politycznej jeśli nie duet, który właśnie zatrzymał pochód amerykańskiej lewicy, dając tym samym przykład do naśladowania w innych krajach?

Podjęcie rękawicy wymagało wielkiej odwagi, bo do nagonki na Donalda Trumpa przystąpiły w zasadzie wszystkie siły systemu: od największych mediów po gwiazdeczki z piosenkarką Taylor Swift na czele.

Plan na muzeum był prosty. Krzysztof Szczawiński, który jest m.in. właścicielem knajpy Bistro Warszawa (Rynek Starego Miasta 1/3), w pomieszczeniach obok swojego lokalu – zaledwie w ciągu paru dni – stworzył wyjątkową wystawę. Złożyły się na nią przede wszystkim podobizny najważniejszych postaci szeroko rozumianego ruchu wolnościowego na świecie (wykonano je z twardej płyty HDF).

Pojawili się oczywiście, zawarci w samej nazwie instytucji, Elon Musk i Donald Trump, ale również inni politycy, działacze czy myśliciele. Warto wymienić np. Rona Paula, wieloletniego kongresmena o libertariańskich przekonaniach, ale i osobę, o której było głośno zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Chodzi o Javiera Mileia – nowego prezydenta Argentyny, który dla wielu ludzi zaczął symbolizować bezkompromisową walkę z biurokracją i socjalizmem w Ameryce Łacińskiej. W zyskaniu rozpoznawalności pomógł mu z pewnością słynny już rekwizyt, czyli piła łańcuchowa do… cięcia wydatków budżetowych.

W muzeum rzecz jasna znalazły się liczne przedmioty związane z polityką Donalda Trumpa „America First”, reformą podatkową, walką z nielegalną imigracją, nieudanym zamachem na jego życie oraz negocjacjami międzynarodowymi, które zmieniły globalny układ sił.

Z kolei wystawa poświęcona Elonowi Muskowi miała zaprezentować wolność w najbardziej twórczej i pionierskiej formie. Jego odwaga w podejmowaniu ryzyka biznesowego, wprowadzanie innowacji, które zmieniają świat, oraz wizja podboju kosmosu są odzwierciedleniem ducha przedsiębiorczości i indywidualizmu, tak bliskiego prawicowym wartościom. Muzeum upamiętnia jego najważniejsze dokonania – od budowy sieci Starlink wspierającej wolność dostępu do Internetu, po rakiety SpaceX, które przełamują monopol państwowych agencji kosmicznych. Uzupełnieniem dla fizycznych eksponatów okazały się monitory wyświetlające ikoniczne filmy czy zdjęcia z kampanii wyborczej i prezydentury Trumpa.

Polska, z jej heroiczną historią walki z totalitaryzmami, jest idealnym miejscem na taki projekt. Warszawskie Muzeum Wolności im. Elona Muska i Donalda Trumpa ma szansę na stanie się przestrzenią edukacji oraz refleksji nad przyszłością wolności w dobie globalnych zmian. Dla wolnościowców to niezwykłe miejsce stanowi dowód na to, że odwaga i wizja mogą realnie wpływać na rzeczywistość społeczno-polityczną, a Warszawa, jako miasto, w którym udało się zrealizować tego typu przedsięwzięcie, przypomina, że Polska zawsze była i będzie strażnikiem wolności w Europie. Oczywiście na wystawie nie mogło zabraknąć również polskich akcentów. Wśród podobizn postaci można spotkać m.in. Wojciecha Cejrowskiego – najsłynniejszego podróżnika, a zarazem orędownika wolności słowa, niezależności od poprawności politycznej oraz tradycyjnych wartości. Ponadto absolutny klasyk, czyli nieśmiertelny Janusz Korwin-Mikke w charakterystycznej muszce.

A zapowiadało się wspaniale…

Niestety historia przedstawiona w tym artykule byłaby zbyt piękna, więc musimy wspomnieć również o problemach Krzysztofa Szczawińskiego, który od wielu miesięcy toczy spór z warszawskimi urzędnikami. Ci, zasłaniając się gąszczem zawiłych przepisów, w zasadzie uniemożliwiają mu swobodne zarządzaniem lokalem, który legalnie – i za grube pieniądze! – wynajmuje od miasta.

To z pewnością sprawa, którą będzie trzeba zająć się w przyszłości, m.in. wysyłając w tym celu oficjalne pytania prasowe do lokalnych urzędników.

„Warszawskie Muzeum Wolności im. Muska i Trumpa powstaje w bólach… Warszawscy urzędnicy nie odpowiadają na telefony i maile, ale za to nasyłają ekipę, żeby powywalać rzeczy z lokalu… Nawet figura Trumpa została wywalona, złamana i podeptana – ludzie nie mają do niczego szacunku… Chyba ktoś tu nie chce konkurencji dla swojego Muzeum Sztuki Nowoczesnej… 🙂 Ech, trudno jest cokolwiek zrobić w tej naszej Polsce…” – napisał 10 grudnia 2024 roku Krzysztof Szczawiński na swoim profilu w serwisie X.

OFICJALNY PROFIL MUZEUM NA X (TWITTER): https://x.com/WMWMuseum