Przedstawiamy historyczne artykuły publikowane na łamach tygodnika „Najwyższy Czas!”. Dziś felieton profesora Adama Wielomskiego z nr 10/2014.
W demokratycznej teorii ustrojowej jednym z podstawowych zadań tzw. pluralizmu politycznego jest możliwość wyrażania przez rozmaite partie polityczne nastrojów poszczególnych odłamów opinii publicznej, dzięki czemu wielość jej poglądów wyrażana winna być przez wielość stronnictw. Teoria ta nie sprawdziła się w przypadku rewolucji na Majdanie. Według bardzo różnych badań, mimo pro-banderowskiej propagandy wszystkich partii reżimowych i demoliberalnych mediów ok. 35-50% respondentów uparcie nie wyraża zachwytów ani nad „demokratyczną” (= obalającą demokratycznie wybranego prezydenta) rewolucją w Kijowie, ani nad „genialną” polityką rządu Donalda Tuska „mówiącego w tej sprawie Kaczyńskim”.
CENISZ SOBIE WOLNOŚĆ SŁOWA? MY TEŻ!
Środowisko skupione wokół pisma "Najwyższy Czas!" i portalu NCzas.com, a także NCZAS.info od lat stoją na straży konserwatywno-liberalnych wartości. Jeżeli doceniasz naszą pracę i nie chcesz pozwolić na to, aby w Internecie zapanowała cenzura – KLIKNIJ wesprzyj naszą działalność. Każda złotówka ma znaczenie!Mamy sytuację faktycznego monopolu polityczno-medialnego zwolenników Majdanu, co jest o tyle ciekawe, że gdyby hasła i ludzi z Majdaniu przenieść do Polski, to ci sami politycy i dziennikarze nawoływaliby prokuratorów do ścigania tychże osób za „propagowanie faszyzmu”. Nacjonalizm ukraiński kojarzy się Polakom fatalnie i dlatego te 35-50% wyborców stoi w opozycji do oficjalnej linii medialnej. Wielu z nich woli więc Rosjan na Krymie, a może nawet i w Kijowie, byle za naszą wschodnią granicą rządów nie sprawowali spadkobiercy Bandery. Równocześnie te 35-50% elektoratu jest kompletnie pozbawiony reprezentacji politycznej i medialnej. Nie ma jej ani w Sejmie, ani w dziennikach telewizyjnych. Anty-banderowcy istnieją wyłącznie w internecie i na facebooku. Media te znajdują się poza kontrolą systemu i dlatego ten zaciska zęby i głosi, że komentarze internautów to płatni spamerzy Władimira Putina. Reżim musiał sobie jakoś wytłumaczyć i zracjonalizować fakt, że połowa społeczeństwa stoi w opozycji do jego oficjalnej doktryny.
Linia podziału politycznego jest w sprawie ukraińskiej prosta. Za Majdanem jak jeden mąż stoją wszyscy ci, którzy odwołują się do tradycji solidarnościowej. Dlatego Majdan popierają PO, PiS, Twój Ruch, Solidarna Polska, Polska Razem jak i dosłownie wszystkie media postsolidarnościowe. Mimo gryzących walk we własnym gronie, wszyscy wyszli z Solidarności wychowani są na Giedroyciu i jego wizji sojuszu polsko-ukraińskiego, a przede wszystkim zioną nienawiścią do Rosji, w której widzą spadkobiercę Związku Sowieckiego. Mimo że od ćwierćwiecza ludzie Solidarności zawzięcie się zwalczają, to jak w odruchu Pawłowa na słowo „Rosja” dostają drgawek nabytych w czasie snu na styropianie. SLD wykazuje tutaj więcej umiaru, ale zastraszone, że solidaruchy zaczną mu wytykać „postkomunizm”, więc – z pewnym ociąganiem – także wyraża antyrosyjskie i pro-majdanowe sympatie. Tylko PSL nabrało wody w usta, gdyż wie, że wojna handlowa z Rosją skończy się katastrofą dla producentów rolnych, a otwarcie rynku na handel z Ukrainą spowoduje, że do polski trafi tańsze zboże spod Kijowa.
Chcę przez to powiedzieć, że po prawej stronie sceny politycznej nie istnieje parlamentarna majdano-sceptyczna siła polityczna, a to właśnie na prawicy najwięcej się mówi i pisze o zbrodniach UPA na Wołyniu. Na prawicy także jest największa sympatia dla Putinowskiej Rosji, gdyż, jak to napisała pewna (nieoceniona) gazeta, „autorytarna, antyliberalna, homofobiczna prawica odnalazła w Putinie swojego nowego bohatera”. I teraz pytanie: czy w obliczu wyborów do Parlamentu Europejskiego znajdzie się po prawej stronie sceny politycznej ktoś, kto będzie chciał być wyrazicielem prawicowego i anty-majdanowego elektoratu?
Dziś rano przeglądam internet i znajduję taką oto wypowiedź Zbigniewa Girzyńskiego z PiS: To środowisko (Janusza Korwina-Mikke – A.W.) odwołuje się do przedwojennej endecji. I powiem to jako historyk…. żadne środowisko nie było tak infiltrowane przez agenturę sowiecką wówczas jak endecja. I myślę, że w tej sprawie nie wiele się zmieniło. Bingo! Od razu przeszedłem na blog JKM i tutaj czytam: „należy przeorientować polską politykę na pro-rosyjską. Jest to trudne, z uwagi na historyczno-histeryczne nastawienie większości społeczeństwa – ale jest to jedyna realna alternatywa. Oczywiście można też pogodzić się z rolą wasala Niemiec… Jednego nie można robić na pewno: popierać na Ukrainie sił anty-rządowych…„.
Nie rozmawiałem z Panem Januszem na temat Majdanu, Ukrainy i Rosji, dlatego nie wiem czy zacytowany tutaj, za blogiem, fragment ma charakter przypadkowy czy wynika z góry założonej strategii. Jako politolog i komentator polskiej polityki wiem jedno: Kongres Nowej Prawicy stanął dzisiaj przed niepowtarzalną szansą wstrzelenia się w oczekiwania naprawdę sporej grupy elektoratu prawicowego, który zagryza z wściekłości zęby widząc jak Tusk, Kaczyński, Palikot i Kowal prześcigają się w apologii przewrotu w Kijowie. Przez ćwierćwiecze istnienia środowiska JKM w „wolnej Polsce” kolejne polityczne struktury tego milieu nie mogły trafić z nazbyt racjonalnym przekazem programowym do elektoratu: ludzie nie rozumieli, że podatki naprawdę mogłyby być niższe, a urzędasów mogłoby być mniej. Dlatego środowisko to zawsze, będąc silne publicystycznie, biedowało politycznie. I oto dziś, po tylu latach, KNP stanął przed historyczną szansą przejścia progu 5% dzięki odrealnieniu polityków postsolidarnościowych, którzy poparli rewolucję neo-banderowską wbrew woli znacznej części prawicowego elektoratu. Logika polityki jest prosta: jeśli pojawiła się luka i jest niezagospodarowany elektorat, to należy się po niego schylić.
Mam nadzieję, że Pan Janusz i kierownictwo KNP rozumie tę historyczną szansę i to KNP stanie się – praktycznie jedynym – wyrazicielem anty-majdanowej opinii publicznej. Jestem pewien, że krytyka absurdalnej polityki zagranicznej Polski wobec rewolucji w Kijowie (a w skutek tego i wobec Rosji) może być autentyczną „boską niespodzianką” dla prawicy konserwatywno-liberalnej.
Po 25 latach supremacji solidaruchów stanęliśmy przed szansą odrodzenia prawicy bez styropianu i antyrosyjskich kompleksów. Panie Januszu, niech Pan tej szansy nie zmarnuje!