Strona głównaMagazynKoniec ideologii gender? Tragiczne skutki pozostaną na wiele dekad

Koniec ideologii gender? Tragiczne skutki pozostaną na wiele dekad

-

- Reklama -

Ideologia gender przegrywa powoli na całym świecie. Jej tragiczne skutki – szczególnie nieodwracalnie okaleczone dzieci – pozostaną z nami na wiele dekad, jednak najważniejsze kroki ku skasowaniu genderowego szaleństwa ze świata już zostały poczynione. Ostatnio do krajów, które zaczęły zakazywać transowania nieletnich, dołączyły też USA.

18 czerwca 2025 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych w sprawie United States v. Skrmetti orzekł stosunkiem głosów 6 do 3, że zakaz tranzycji medycznej nieletnich w stanie Tennessee jest zgodny z konstytucją USA. Prawo to zabrania stosowania blokerów dojrzewania, terapii hormonalnej oraz operacji „zmiany płci” u osób poniżej 18. roku życia. Decyzja ta potwierdziła, że stany mają prawo ograniczać „postępowe eksperymenty”. To poważny cios, którego kilka lat temu transaktywiści pewnie się nie spodziewali!

Zakończony teraz proces dotyczył, dokładnie rzecz biorąc, konstytucyjności prawa stanu Tennessee, które zakazywało stosowania tranzycji w leczeniu dysforii płciowej u nieletnich. Dysforia to niechęć, wstręt lub nawet nienawiść wobec własnego ciała, która w przypadku domniemanego transseksualizmu kieruje się szczególnie wobec cech płciowych. Ktoś, kto odczuwa dysforię płciową, gardzi swoimi genitaliami, zarostem czy nawet głosem i stara się okaleczyć swoje ciało, tak by zaczęło ono pasować do fikcyjnej tożsamości. Transseksualiści „dorabiają” sobie piersi, transseksualistki – przyjmują testosteron, by brzmieć jak płeć przeciwna. Oczywiście przy innych urojeniach byłoby odwrotnie – lekarze staraliby się pozbyć iluzji, zamiast modelować podług niej ciało, dysforia płciowa jest jednak wyjątkiem. Tutaj ciało musi trafić pod nóż, by urzeczywistnić majaki.

Tak przynajmniej było jeszcze niedawno, również w prawie całych USA i wielu innych krajach. Jeżeli ktoś uznał się za transseksualistę, to popychano go w kierunku „zmiany płci”, czyli tranzycji. Nawet jeżeli tym kimś była osoba nieletnia.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

Jednak w marcu 2023 roku Tennessee wprowadziło ustawę uniemożliwiającą lekarzom przeprowadzanie genderowych terapii oraz zabiegów chirurgicznych u osób poniżej 18. roku życia w celu potwierdzenia ich „tożsamości płciowej”, jednocześnie zezwalając na te same środki medyczne w innych przypadkach, takich jak leczenie przedwczesnego dojrzewania. Warto bowiem zrozumieć następującą rzecz: tranzycja nie odkrywa per se nic nowego, a jedynie wykorzystuje już istniejące i dopuszczalne zabiegi medyczne, robiąc to jednak niepoprawnie. Zabiegi, które składają się na „zmianę płci”, powstały wszak dawno temu, ale w innym celu: głównie po to, by pomóc właśnie przedwcześnie dojrzewającym dzieciom czy pacjentom z zaburzeniami hormonalnymi i po wypadkach.

Biologia dyskryminuje

Decyzja z Tennessee z 2023 roku spotkała się rzecz jasna z oporem zwolenników ideologii gender. Trzy rodziny z „transseksualnymi dziećmi” wspierane przez lewicowych aktywistów i lekarzy zaskarżyły prawo, twierdząc, że narusza ono „klauzulę równej ochrony przed dyskryminacją” z Konstytucji USA. Argumentacja rodziców, którzy chcieli transować własne dzieci, była dość absurdalna: zakaz okaleczania nieletnich miał według nich dyskryminować na podstawie płci. W prostych słowach: jeżeli jakiś chłopiec chce stać się dziewczynką, brać hormony i być operowany, to ma do tego prawo, nawet jeżeli to tylko dziecko. Wszystko inne byłoby krzywdzące – utrzymywały rodziny.

Przedstawiciele Tennessee, w tym prokurator generalny Jonathan Skrmetti, bronili natomiast ustawy zakazującej transowania nieletnich, powtarzając, że służy ona ochronie młodych obywateli przed nieodwracalnymi skutkami takich terapii.

Ostatecznie John Roberts, prezes Sądu Najwyższego, nie dał się omamić absurdalnej argumentacji o „dyskryminacji” i podtrzymał zakaz transowania dzieci. W swoim uzasadnieniu Roberts napisał, że zakaz transowania nieletnich w Tennessee opiera się na opiniach medycznych i szczególnej ochronie najmłodszych Amerykanów. Dzieci nie są w stanie wyrazić świadomej zgody na szkodliwe, zbędne zabiegi medyczne i dlatego nie wolno im „zmieniać płci”.

Trump kontra gender

Decyzja ta ma dalekosiężne skutki, ponieważ aż 27 stanów w USA wprowadziło podobne ograniczenia od 2021 roku. Tennessee, jako jeden z pierwszych, stał się symbolem oporu wobec ideologii gender. Decyzja w sprawie legislacji w tym stanie będzie teraz pewnie kopiowana na inne regiony, które zaczęły bronić zdrowia dzieci.

Do walki z ideologią gender włączyła się również nowa administracja po amerykańskich wyborach. Prezydent Donald Trump, który ponownie objął urząd w styczniu 2025 roku, wydał szereg rozporządzeń wykonawczych mających na celu ograniczenie „transpraw”. Jednym z pierwszych rozporządzeń Trumpa był zakaz finansowania tranzycji medycznych (istnieją jeszcze te „socjalne”, czyli słynne zaimki i przebieranki) dla osób poniżej 19. roku życia z funduszy federalnych. Inne rozporządzenie Trumpa nakazywało natomiast uznawanie tylko dwóch płci: męskiej i żeńskiej, kasując tym samym „niebinarność” z państwowych dokumentów.

Niektóre stany, takie jak Waszyngton czy Maryland, próbowały zablokować rozkazy Trumpa w lokalnych sądach. Na przykład sędzia federalna w Seattle Lauren King 1 marca 2025 roku przedłużyła blokadę rozporządzenia Trumpa, które miało pozbawiać funduszy instytucje oferujące tranzycję nieletnim. King nie tylko chciała, by dzieci były okaleczane, ale żeby działo się to za państwowe pieniądze.

Jej protest i podobne protesty innych sędziów spełzną jednak pewnie na niczym: ponad połowa Ameryki będzie teraz wolna od okrutnych eksperymentów na dzieciach. W miejscach takich jak Tennessee, Teksas czy Floryda tranzycja nieletnich jest i pozostanie praktycznie niemożliwa.

Świat się zmienia

Sytuacja może się jednak zmienić nawet w najbardziej lewicowych zakątkach USA, gdzie ideolodzy gender jeszcze mają wpływ na lokalne prawodawstwo. Ostatnie lata pokazują bowiem, że nawet medykom coraz trudniej jest bronić genderowych pomysłów. „Dowody naukowe”, na które powoływali się transaktywiści minionych dekach, okazują się być albo wątłe, albo wprost motywowane ideologicznie.

Legalizacja tranzycji medycznych dzieci w USA i innych krajach była wszak w dużej mierze wynikiem działań organizacji takich jak World Professional Association for Transgender Health (WPATH). W zeszłym roku natomiast wyciekły pliki z prywatnego forum aktywistów WPATH, dzięki którym świat przekonał się, że tranzycja najmłodszych okalecza ich ciała na zawsze. W szokujących, opublikowanych wiosną 2024 roku rozmowach z WPATH transaktywiści przyznawali wprost, że dzieci nie rozumieją tragicznych konsekwencji tranzycji i że fałszowanie naukowych danych to wśród aktywistów skrajnej lewicy częsta praktyka.

Naukowe dowody na długoterminowe korzyści tranzycji, zwłaszcza u dzieci, są zaś znikome. Badania takie jak przeprowadzone przez Yale, które twierdziły, że tranzycja zmniejsza ryzyko samobójstw, zostały już wielokrotnie skrytykowane za metodologiczne słabości, w tym brak grup kontrolnych i krótkoterminowy zakres.

Zmiany podobne do tych z USA mają też miejsce w innych krajach. Dla przykładu: w Wielkiej Brytanii raport Cass, opublikowany w 2024 roku przez znaną na cały kraj doktor pediatrii i niezależny zespół naukowców, wykazał poważne braki w dowodach na bezpieczeństwo i skuteczność tranzycji medycznych dzieci. Raport oparty na analizie ponad 100 wcześniejszych badań stwierdził, że stosowanie blokerów dojrzewania i hormonów u nieletnich wiąże się z potencjalnymi zaburzeniami w mózgu, w metabolizmie i w strukturze kośćca. W rezultacie Wielka Brytania wprowadziła ścisłe ograniczenia na tranzycję dzieci, zamykając kliniki takie jak Tavistock i zakazując blokerów dojrzewania w większości przypadków.

Szwecja, Finlandia i Norwegia również wprowadziły ograniczenia, uznając tranzycję dzieci za eksperymentalną.

Radość z tego, że wiele krajów porzuca teraz genderowe szaleństwo, jest więc czymś normalnym. Nienormalnym jest zaś fakt, że nieletni tak długo byli okaleczani w imię skrajnie lewicowej ideologii. Skutki genderowego okaleczenia są wszak szokujące.

Tranzycja medyczna zarówno u dzieci, jak i dorosłych, przynosi obiektywną szkodę. Blokery dojrzewania mogą powodować utratę gęstości kości, obniżone IQ i bezpłodność. Terapia hormonalna zwiększa ryzyko zakrzepów krwi, chorób serca i nowotworów. Operacje zmiany płci wiążą się z komplikacjami, takimi jak różne infekcje czy utrata czucia w miejscach intymnych. Długoterminowe skutki psychiczne, w tym żal po tranzycji (tzw. detranzycja), są też coraz częściej zgłaszane w mediach i w gabinetach lekarskich, zwłaszcza przez młodych ludzi, którzy czują, że zostali zbyt szybko skierowani na drogę samookaleczenia.

Polska w tyle

Niestety: Polska jest raczej krajem zapóźnionym, jeżeli chodzi o zrozumienia szkodliwości ideologii gender. To, co inne kraje już przeszły, my będziemy teraz przechodzić. Nasz obecny rząd dopiero zabiera się bowiem za promowanie abnegacji rzeczywistości biologicznej ludzkiego gatunku.

W Polsce partie lewicowe, takie jak Lewica i Zieloni, dążą do ułatwienia tranzycji, w tym tej dla nieletnich. Cel jest prosty: wprowadzić „tranzycję na żądanie”. Ominąć medycynę, oprzeć się na ideologii.

Tym bowiem jest właśnie taka „zmiana płci” on demand – to tranzycja bez opinii od lekarza, która zaczyna się od deklaracji „osoby trans”. Jeżeli ktoś mówi, że jest przeciwnej płci (albo nawet nie ma żadnej), to państwo powinno to respektować. W praktyce oznacza to, iż każdy może przyjąć dowolną tożsamość płciową, a jego/jej dokumenty będą to musiały odzwierciedlać. Na dokumentach jednak się nie kończy. Aktywiści gender domagają się, by państwo finansowało również tranzycję na żądanie wszystkim obywatelom z pieniędzy NFZ. Również dzieciom.

Prawo umożliwiające takie „zmiany płci” weszło już w życie za Odrą, gdzie od minionego listopada nawet 14-letnie dzieci mogą zacząć się transować bez zgody – lub nawet wbrew woli – własnych rodziców. Jeżeli natomiast nie skończyły jeszcze 14 roku życia, to w tranzycji pomoże im urzędnik, ograniczając prawo matki i ojca do decydowania o swoich synach i córkach.

Takie prawo jest obecnie celem polskiej lewicy, która będzie chciała wprowadzić u nas ustawę podobną do niemieckiego Selbstbestimmungsgesetz. Z pewnością prezydent Nawrocki spróbuje ją zatrzymać, ale nawet on nie może wiecznie blokować każdej ustawy rządowej. Możliwe więc, że Polska ułatwi niedługo transowanie swoich najmłodszych obywateli.

Szkoda, że nasz kraj nie podąża za światowymi trendami! Może faktycznie Polak jest mądry dopiero PO szkodzie!

Najnowsze