Strona głównaGŁÓWNYTYLKO U NAS. Braun: Chanuka w odwrocie!

TYLKO U NAS. Braun: Chanuka w odwrocie!

-

- Reklama -

Nadszedł kres chanukowej tradycji w Pałacu Prezydenckim. Wciąż jednak była obchodzona przed Świętami Bożego Narodzenia 2025 w Sejmie RP. Co ciekawe, na tegorocznych obchodach nie ujrzeliśmy zbyt wielu przedstawicieli duopolu. Czy to zasługa gaśnicowej akcji sprzed dwóch lat? – Możemy odnotować na własnym koncie pewną sprawczość – ocenia Grzegorz Braun w rozmowie z „Najwyższym Czasem!”.

Tomasz Sommer: Podobno jeszcze w minionym 2025 roku miała zostać klepnięta uchwała o wspieraniu życia żydowskiego. W ramach przedbiegów do tego wspierania poseł Michał Kobosko (Polska 2050 – dop. red.) nawiązał do „kolejnego występku posła Grzegorza Brauna”, zarzucając Ci „obrażanie Żydów i usprawiedliwianie nazizmu” przed obozem zagłady Auschwitz (22 listopada 2025 r.). Zrobił to w Parlamencie Europejskim, jednocześnie wzywając przewodniczącą obrad do odpowiedzialności, domagając się „jasnego stanowiska i zdecydowanych działań”. Jak się do tego ustosunkujesz?

Grzegorz Braun: Nie uczestniczyłem akurat w tej części posiedzenia, w tej debacie, którą wykorzystał pan poseł, żeby wystąpić z donosem na mnie i oskarżycielskim palcem mnie wskazać.

To jest zabawne, bo słusznie zauważyłeś, że z uchwały wynika, iż tworzy się pewnego rodzaju system donosicielstwa. Krótko mówiąc, szmalcownictwa za pieniądze podatnika, jak w czasach II wojny światowej. Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Dokładnie z takim szmalcowniczym adresem wystąpił poseł Kobosko, odczytując donos i jednocześnie wzywając do ukarania. Tak mu się ta karteczka trzęsła… może się denerwował i nie przywykł jeszcze do tej roli.

Gdyby nie już dojrzały wiek pana posła, to bym miał skojarzenia z praktykami czasów słusznie dawno minionych. Wracają te czasy. Wprawdzie nikt nie spycha jeszcze do rowu z wapnem. Wprawdzie jeszcze stal pistoletu nie jest przyłożona do potylicy, ale donosicielstwo już kwitnie i jest ono przecież wskazane jako pewien bezalternatywny wzorzec.

Nie wiem, czy pamiętają Państwo taką ustawę o sygnalistach, która przeszła u nas już jakiś czas temu. Jak zwykle coś tam było ze słusznej troski o los tych, którzy w słusznej sprawie występują z słuszną krytyką. Ale na drugą nóżkę była tam ewidentnie zachęta do tego, żeby nie bać się wracać do praktyk z czasów rewolucji kulturalnej, maoistowskiej, kiedy to lojalność wobec Państwa wobec reżimu przejawiała się przede wszystkim, nominując innych na wrogów. Trzeba było wskazać tych wrogów, bo jeśli nie wskazałeś, to sam popadałeś w głębokie podejrzenie, że widocznie jesteś nieentuzjastycznie nastawiony do reżimu, skoro nie dostrzegasz zagrożeń.

Otóż pan poseł tutaj przedstawił się jako lider. Pionier może nie, ale na pewno lider tego nowego etapu. Widzimy, z jakiego paragrafu oskarżenie jest na tym etapie i ma pozostać obłożone największą sankcją. To jest oczywiście paragraf antysemicki. Wszystko inne jest jeszcze do pomyślenia, wszystko inne jest jeszcze do przeżycia, ale antysemityzm musi być dogmatem takim jak niezłomny sojusz ze Związkiem Radzieckim, przodująca rola proletariatu i kierownicza rola Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Zostało to już obrane. Imperatyw antysemityzmu w projekt uchwały rządu, którą rząd sobie po prostu przyjmie, nie będzie przechodził przez żaden Sejm w Warszawie ani Parlament w Eurokołchozie, zostanie to po prostu przyjęte. To jest wprowadzanie do polskiego życia, już formalne nadanie Żydom statusu rasy panów, klasy nadludzi, Übermenschów.

I to, co widzieliśmy w Sejmie, czyli celebracja tryumfalizmu rasistowskiego plemienia żydowskiego nad nie-Żydami, co jest opakowane we frazes prawie że choinkowy. Ten świecznik (chanukowy – dop. red.) ma być w oczach naiwnych nie-Żydów, naiwnych gojów, analogonem choinki. Miła rzecz, święto świateł, pokoju i miłości. Otóż to jest święto miłości, owszem. Tyle że nie ma miłości dla wrogów miłości. Nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji.

Ta obecna, miejmy nadzieję, że już przedostatnia Chanuka była ciekawa na wielu poziomach.

Pojawił się tam ambasador amerykański Róża, czyli Rose. Ambasador Róża uchodzi właściwie za konserwatystę, ale konserwatystę syjonistycznego. W związku z czym, jak się okazuje, on się nie wahał, żeby pójść do Chanuki organizowanej przez komunistę. Innymi słowy, mieliśmy wręcz pokazową figurę czegoś, co śp. prof. Śpiewak określał mianem żydokomuny. Z jednej strony był ambasador Rose, który jest drugim ambasadorem Izraela w Polsce, a z drugiej strony, nadwiślańskim organizatorem był komunista. Mimo tego konserwatyzmu panu Róży nie robiło to najmniejszego problemu.

Żyjemy pod tym względem w szczęśliwych czasach, w których te sprawy nabierają pełnej ostrości, wyrazistości i rzeczywiste inklinacje i dążenia jawnie się manifestują. Do tej pory wśród polskich patriotów, naiwnych katolików, zwłaszcza zmodernizowanych, dominowały złudzenia, które na froncie politycznym były silne uwewnętrznione i w pewnym sensie nawet kluczowe dla Zjednoczonej łże Prawicy. To wyraził sam Jarosław Kaczyński, odnosząc się do mojej aktywności politycznej, dyskredytując tę aktywność. Użył jednego argumentu, który jego zdaniem przesądza o wszystkim. Mianowicie w domyśle (to oczywiście nie zostało powiedziane), ponieważ nie można być w dobrych stosunkach z Imperium Amerykańskim, jeśli się nie jest grzecznie i układnie z Żydami, w związku z tym jest zupełnie nie do pomyślenia, żeby Konfederacja Korony Polskiej pod moim kierownictwem w ogóle była uwzględniana w jakichś rachunkach politycznych. Widzimy, że te rachunki Jarosławowi Kaczyńskiemu się dawno pomyliły.

Zwróćmy uwagę na to, że ten fałszywy dogmat, który został też przecież uzewnętrzniony, podjęty i zrealizowany, wykonany w pełni przez Radio i Telewizję Polską, kiedy ks. Dyrektor i lider tego w swoim czasie wspaniałego projektu, zaczął podejmować starszego sierżanta sztabowego Jonny Danielsa. Nadskakując mu, był jednym z akuszerów tej konkiety, którą Jonny Daniels robił w swoim czasie w polskim życiu publicznym. Z Torunia mu nadskakiwali, a z Nowogrodzkiej basowali. To było wszystko oparte na takim błędnym mniemaniu, że rzeczywiście Żydzi jadą po nas: tu ustawa 447 w Ameryce i mówią różne takie niemile i niefajne rzeczy. Muzeum Holokaustu zarówno to „Wasze”, jak i w Waszyngtonie deformuje przekaz. Ale są rzekomo jacyś inni Żydzi – tacy fajni, z którymi „my”, czyli np. PiS i jego emisariusze dogadujemy się, mamy świetny, doskonały kontakt.

W związku z tym zamortyzujemy to zagrożenie, tylko to wymaga tego, żeby wszyscy trzymali gębę na kłódkę i w wielkim skupieniu asystowali nam milcząco, jak my robimy polską politykę na kierunku żydowskim. I to był cykl spektakularnych kapitulacji. Ustawa 447, kapitulacja w sprawie IPN-u (ustawy karzącej m.in. za przypisywanie narodowi polskiemu współodpowiedzialności za zbrodnie nazistowskie m.in. dot. Żydów), wyjazd emisariuszy PiS-u, jedni mówią, że do Tel Awiwu, inni, że do Wiednia…

Że do siedziby takiej organizacji, albo drugiej organizacji…

Jak tam było, tak tam było. Nastąpiła pełna kapitulacja i można powiedzieć, wykręcenie sobie rąk i wepchnięcie knebla jeszcze głębiej w gardło, właśnie przez formację sztandarowo najbardziej patriotyczną. Skonkluduję, że te sceny z ambasadorem Różą właśnie zaświadczają kompletne bankructwo tej koncepcji, że są różni Żydzi. Tak jak niektórzy mówią, że generalnie jest niedobra masoneria francuska, rewolucyjna, ale jest dobra ta stabilna, anglosaska, więc my się z nią dogadajmy. Nie ma masonerii bez Żydów, i nie ma Żydów wobec gojów bez masonerii, która jest narzędziem obrabiania naiwnych, a ambitnych nie-Żydów. Zbankrutowała ta koncepcja. Nie ma dla polskiej polityki niepodległościowej żadnej linii, żadnej koncepcji, która, trzymając się pryncypiów niepodległościowych, jednocześnie miała być układna dla Żydów – czy w ich państwie położonym w Palestynie, czy w diasporze amerykańskiej, czy szerzej anglosaskiej.

Ale z drugiej strony należy zwróć uwagę, że na Chanuce zabrakło przedstawicieli PiS-u, mimo że to jest dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego.

A czy powinni być ojcami tego sukcesu?

Jarosław powinien odpalać świece razem z Czarzastym. Jedną zapałkę powinni trzymać, a tu nie!

A dlaczego tam nie ma portretów Pana Prezydenta Kaczyńskiego (świeć Panie nad jego duszą) i Pana Marszałka Jurka (oby żył wiecznie!)? Dlaczego nie ma ich portretów jako patronów tego przedsięwzięcia?

Ja też tego nie rozumiem, a w każdym razie z PiS-u się nikt nie pojawił. Albo przynajmniej ja nie zauważyłem, bo starałem się sprawdzić listę obecności. Może mówię przez ostrożność procesową, że któryś był, ale wyszedł do toalety w czasie, gdy oglądałem ten filmik. Ale też z Platformy słabiutko. Rozumiem, że to był taki dzień nieobowiązkowy i do szkoły nikt nie chodzi, jak nie ma lekcji. Ale skoro taka ważna uroczystość, to chyba jednak powinien przyjść.

Ja myślę, że możemy w związku z tym, też nie wpadając w zgubny triumfalizm, odnotować na własnym koncie pewną sprawczość. Skoro udało się per prokura nawet bez żadnych rozmów moich, których nigdy nie było, wyświęcić czy wyegzorcyzmować tę uroczystość, tę celebrację rasizmu, tryumfalizmu żydowskiego nad nie-Żydami z kancelarii Prezydenta, a w Sejmie już w zeszłym roku było słabiutko. Już tam wystawili wtedy panią wicemarszałek, która jest dość biedną istotą, chyba już permanentnie zaginioną w akcji, która ją przerasta. A w tym roku, można powiedzieć, że ta uroczystość miała bardziej szumny wymiar, ale dzięki temu nabrała też rysu karykaturalnego. Rose, który wygłasza takie przemówienia, których Benjamin Netanjahu by się nie powstydził, powiedział, że bez powstania Machabeuszy nie byłoby Stanów Zjednoczonych.

To jednak wkład do historii Stanów Zjednoczonych.

Z obfitości serca usta mówią, naprawdę. Siwiec przebrany rytualnie, czego nawet nie wszyscy inni tam dochowali… On najwyraźniej musi być bardziej papieski od samego szachraja Schudricha. To było zgromadzenie karykaturalne. Żydzi tego nie widzą, że to już popadło w kompletną groteskę? W gruncie rzeczy powiem, czego mi w tym roku brakowało. W każdym razie nie obiło mi się o uszy, bo to widziałem tylko w przekazach literowych. Czy byli klezmerzy?

Nie wiem, bo ja też oglądałem cudzym okiem, chociaż na wszystkich stronach starałem się analizować, nawet zadawałem pytania. Z ciekawszych rzeczy zauważyłem, że klezmerów nie było, ale był poseł Józefaciuk, który wprawdzie kocha Chanukę całą duszą, ale militarystyczne przemówienia mu się nie podobały.

Można powiedzieć, że to też znak czasów. Pan ambasador Rose wygłosił mowę wojenną i to powinno dawać do myślenia. Skoro nawet zasługującego na współczucie naszego wymienionego posła wyprowadził z równowagi swoją tromtadracją, to proszę przestać marzyć o powrocie skrzypka na dachu. Nie będzie Tewji Mleczarza, będzie doktor Hannibal Lecter, który przychodzi po wszystko. Wprowadza się po sąsiedzku, a następnie chętnie zaprosi nas na kolację, na której będziemy jedli nasz własny mózg podany nam metodycznie, łyżeczka po łyżeczce.

I jeszcze za to zapłacimy.

Bo to przecież rarytas, móżdżek.

Dobry móżdżek podobno nie jest zły. Ale ja się akurat powstrzymam od móżdżków…

Najnowsze