– Po wypadku na oddział trafił Polak, 50-letni mężczyzna, którego rano wyproszono, bo nie miał ubezpieczenia. A w sali leżało dwóch Ukraińców, którzy nie mieli ubezpieczenia. Tam nie było Rosjan, tam nie było Putina, tam nie było kołochoźnika, który nadawał ruską propagandę. Po prostu ludzie zobaczyli, co się dzieje i byli szczerze oburzeni – powiedział w Kanale Zero Rafał Otoka-Frąckiewicz. W programie poruszano kwestię Ukraińców w Polsce. Pytał też, które media w Polsce są rosyjskie.
W debacie wzięli udział Rafał Otoka-Frąckiewicz, Ukrainka z Polskim obywatelstem Natalia Panczenko i dr Daniel Szeligowski. Tematem była kwestia Ukraińców w Polsce.
W trakcie programu oczywiście pojawił się wątek mitycznej „ruskiej agentury”. Mówiono m.in. o tym, że Rosja ma wykorzystywać napięcia między Polakami i Ukraińcami.
– Jeżeli w stosunkach polsko-ukraińskich są problemy, które Rosja wykorzystuje, to najlepszym sposobem, żeby temu przeciwdziałać, to nie jest przeciwdziałanie reaktywne, tylko najlepszy sposób to jest po prostu rozwiązanie tych problemów. Jak jest problem, to go rozwiążmy, to Rosja nie będzie mogła go wykorzystywać – powiedział w trakcie programu dr Daniel Szeligowski.
Następnie obszernie wypowiedział się Rafał Otoka-Frąckiewicz. Zgodził się, że „trzeba problemy rozwiązywać”.
– To, że mamy problemy, to jest problemem. Ja tylko zadam pytanie: Gdzie wy w Polsce widzicie rosyjskie media? Które medium w Polsce jest rosyjskie? TVN, TVP, Radio ZET, Radio RMF? Wy jesteście rosyjscy? – zapytał Otoka-Frąckiewicz.
– Do mnie na przykład nie dociera rosyjska propaganda i jakoś nie za bardzo z nią obcuję. Ale okej, być może wiele osób z nią obcuje, nie będę tego przesądzał. Problemy, które ewentualnie ktoś wykorzystuje, nie pochodzą od Rosjan, to się zgadzamy widzę we czwórkę. Ale te problemy generowane są głównie przez Ukrainę oraz przez polski rząd, przez oba rządy. Żeby nie było – nie ludzi, tylko przez rządy – kontynuował publicysta.
– W chwili, kiedy ukraińscy dyplomaci w Berlinie, w Warszawie wulgarnie, ordynarnie wyrażają się na temat Polski, która szerzy pomoc na Ukrainie, to powoduje u każdego człowieka, bez potrzeby rosyjskiej interwencji, odruchy, które są… no, powiedzmy, propolskie, tak? Obrona własnego kraju – stwierdził Otoka-Frąckiewicz.
Następnie podał „przykład własny”.
– W styczniu tego roku byłem w szpitalu. Po wypadku na oddział trafił Polak, 50-letni mężczyzna, którego rano wyproszono, bo nie miał ubezpieczenia. A w sali leżało dwóch Ukraińców, którzy nie mieli ubezpieczenia – opisał Rafał Otoka-Frąckiewicz.
– Tam nie było Rosjan, tam nie było Putina, tam nie było kołochoźnika, który nadawał ruską propagandę. Po prostu ludzie zobaczyli, co się dzieje i byli szczerze oburzeni – podkreślił.
– Jeżeli pan Zeleński jeździ po ONZ-tach po całym świecie… Nie o to chodzi, że nie wymienia Polski wśród krajów, które pomagają, bo to akurat jest najmniejszy problem. Ale też atakuje Polskę, strasząc oskarżeniami do sądów międzynarodowych za to, że Polska nie chce wpuszczać do siebie towarów z Ukrainy. Nie widzę Putina, nie widzę ruskich kołchoźników dookoła. Tylko każdy, kto ma oczy i obserwuje rzeczywistość, zastanawia się „jak to? Moment!” To co powiedzieliście: Polacy od początku tej drugiej części konfliktu, bo konflikt… Ja bym nie uciekał od 2014 roku, bo wtedy wszystko zaczęło i trzeba po prostu powiedzieć, że to trwa już po ponad dziesięć lat. To nie potrzebuje ruskiej propagandy, żeby połączyć kropki, że coś jest tak. Bo w chwili, kiedy Polska wydaje miliardy złotych na pomoc dla Ukrainy, w chwili, kiedy Ukraińcy są traktowani w sposób często lepszy od Polaków, co przed chwilą powiedziałem przy okazji tego przykładu szpitalnego, to każdy normalny człowiek, siedząc przed telewizorem, widząc pana Zeleńskiego, który wręcza ordery byłym kombatantom SS, zaczyna się zastanawiać, co tu się właściwie dzieje i czy czasem po prostu ktoś nie robi go w konia – wyjaśnił Rafał Otoka-Frąckiewicz.
Następnie ponownie zapytał, „które media w Polsce są prorosyjskie i które media w Polsce klportują rosyjską propagandę”?
Prowadząca próbowała odpowiedzieć i przyznała, że „mediów w Polsce prorosyjskich jawnie oczywiście już nie ma”.
– Chociaż ja pamiętam, że to jeszcze rok 2015, ja sama jak prowadziłam zajęcia ze studentami, to robiłam takie analizy, akurat to był „Sputnik”, którego już nie ma, gdzie rzeczywiście „Sputnik” po polsku kreował taką wizję, w której Ukraińcy przyjeżdżają, zabierają Polakom pracę, oprócz tego źle się zachowują, są właśnie brutalni, to co pan powiedział. Więc pobicia, alkohol, wszystko co najgorsze to Ukraińcy. Z kolei ten „Sputnik” po ukraińsku kreował taką wizję, że Ukraińcy przyjeżdżają do pracy, a Polacy ich zamykają w obozach pracy, zabierają im dokumenty, wykorzystują, nie płacą za pracę i to oczywiście było kreowanie sytuacji konfliktu wprost. Do tego oczywiście te wołyńskie kwestie, do tych historycznych kwestii na pewno zaraz też dojdziemy, ale myślę, że nie w pierwszej kolejności – mówiła prowadząca z Kanału Zero.
– Jeszcze była wtedy TVP, która przy okazji świąt rosyjskich obchodziła rosyjskie święta w głównych programach „Wiadomości” wieczornych – przypomniał Rafał Otoka-Frąckiewicz, na co prowadząca wtrąciła, że „to chyba było przed 2014” rokiem.
– Ale to jednak ciągle jesteśmy w Polsce. Jeżeli się zatrzymamy na jakimś tam okresie, to nie będziemy mieli całości. Ja akurat „Sputnik” słuchałem. Owszem, oni przeginali. Tak jak dzisiaj Radio Białoruś, które ciągle jest dostępna, także przegina. Chińskie radio też przegina. Ale fakt, że wyłączono nam kompletnie możliwość zerkania za drugą stronę i patrzenia na to, co oni właściwie kombinują, uważam za ogromny błąd. Bo Polacy, każdy naród a Polacy w szczególności są inteligentni, mądrzy, mają za sobą stulecia okupacji rosyjskiej, potrafią czytać między słowami. A w chwili, kiedy zaczęła się druga faza ataku, znaczy wojny między Rosją a Ukrainą, nie będę teraz zastrzegał, kto rozpoczął, bo nie o to chodzi, byliśmy skazani, przypomnę, tylko na ukraińską propagandę. Nasze media kolportowały jedynie informacje z ukraińskich mediów, które często były dalekie od prawdy. Wyspę Węży, że tylko wspomnę. Więcej jeszcze rzeczy można przypomnieć, ale Polska nie miała własnej propagandy – w czasie 2014 roku ani w tej chwili. Po prostu zgodziliśmy się na to, żeby przestrzeń informacyjną w Polsce przejęli Ukraińcy. I to też był błąd ze strony naszego państwa – powiedział Rafał Otoka-Frąckiewicz.

