Strona głównaGŁÓWNYPiS krytykujący kwestię imigracji to jak prostytutka czepiająca się o nieprzyzwoity ubiór

PiS krytykujący kwestię imigracji to jak prostytutka czepiająca się o nieprzyzwoity ubiór

-

- Reklama -

Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na Mszę dzwoni – tym starym przysłowiem można podsumować pisowców, którzy utyskują na przerzuty imigrantów z Niemiec do Polski. To oczywiście skandaliczna praktyka, którą państwo powinno powstrzymać niezwłocznie. Natomiast zezwalanie na wypowiadanie się pisowskich polityków w tej kwestii to absurd.

Za rządów PiS zamieniono jeszcze monoetniczną Polskę w kraj multikulti. To za ich rządów pobito wszelkie rekordy ściągania obcokrajowców do naszego kraju. I to jeszcze przed wojną rosyjsko-ukraińską. Wtedy to bowiem nastąpiła druga fala, która była też idealną okazją do przeniknięcia do nas nielegalnych imigrantów.

Po wybuchu wojny, rząd przyjął krytykowaną w stosunku do imigrantów z terenu Białorusi taktykę „wpuśćcie ich, kim są zobaczy się później”. Poza więc oczywistą ukrainizacją, w tym momencie dopuszczono się – na nieznaną skalę – wpuszczenia całej masy niekontrolowanych imigrantów, którzy rozpierzchli się po całym kraju. Nie byli to przecież tylko Ukraińcy.

Przed objęciem w 2015 roku rządów przez PiS, Polska wydawała około 40-60 tys. pozwoleń rocznie na pobyt. Przyjmowano też około 10 tys. rocznie obcokrajowców z tytułu bycia uchodźcą.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

Pamiętamy mam nadzieję, że jednym z głównych haseł, na których PiS wygrał wybory w 2015 roku był sprzeciw wobec przyjmowania tzw. sum imigrantów. Chodziło wówczas o około 8 tys. osób, które chciały do nas wysłać Niemcy.

Po przejęciu przez PiS władzy liczba pozwoleń drastycznie wzrosła. W 2023 roku staliśmy się niechlubnym liderem w przyjmowaniu imigrantów, zajmując pierwsze miejsce wśród państw UE. Wówczas wydano ponad 642 tys. pozwoleń na pobyt, czym wyprzedziliśmy Niemcy (586 tys.), Hiszpanię (548 tys.), Włochy (389 tys.) czy Francję (335 tys.). Wcześniej zaś liczba pozwoleń regularnie rosła, osiągając prawie milion w 2021 roku, co stanowiło 33 proc. przyjęć w całej UE.

Mam nadzieję, że to do każdego to dotrze – co trzeci imigrant otrzymujący legalny pobyt w którymś z państw UE otrzymywał go od Polski. Polski, którą zarządzał wówczas samodzielnie PiS.

I teraz oto pisowcy próbują przedstawiać się jako obrońcy przed imigracją, zwracając uwagę na to, co dzieje się na zachodniej granicy. Jasne, działania niemieckich służb są skandaliczne i należy je szybko i sprawnie uciąć. Ale to kropla w morzu tego, co zgotowali nam krzykacze przez osiem lat swoich rządów.

Mateusz Morawiecki zapowiedział, że jeśli – nie daj Boże! – PiS wróci do władzy, „to powołany będzie specjalny resort ds. nielegalnej imigracji”.

To trochę tak, jakby znana w całym powiecie prostytutka zbeształa jakąś dziewczynę za to, że weszła do kościoła na Mszę świętą w spódnicy odsłaniającej kolana. Uwaga jest słuszna, niemniej akurat prostytutka powinna milczeć w tej kwestii, a osoby w pobliżu powinny najpierw nakazać jej zamilknąć, zanim zaczną rozmawiać z tą dziewczyną.

Podobnie i teraz – Polacy powinni naciskać na rząd, by zablokował przerzuty imigrantów. Ale pod żadnym pozorem nie powinni traktować na poważnie pisowskich polityków i ich deklaracji. Bo teraz jest m.in. sprzątanie po tym, jak oni sami w tej materii nabroili.

Dlatego ciężko mi traktować na serio hasła o „obywatelskich patrolach” na granicy. Serio obywatelskich? Reklamowanych przez polityków PiS, stale pokazywanych w zacietrzewionych propisowskich mediach, których głównym celem jest podbijanie poparcia dla PiS? Jak ktoś może w to uwierzyć?

Walczmy z imigracją. Ale nie dajmy się oszukiwać przez tych, którzy ten kryzys wywołali.

Dominik Cwikła

Najnowsze