Janusz Korwin-Mikke w rozmowie z Piotrem Szumlewiczem wyjaśnił swoje podejście do imigracji. Wskazał na przykład XIX-wiecznej Ameryki, gdzie ludzie nie mieli absolutnie żadnych zasiłków, a mimo tego masowo przybywali w poszukiwaniu lepszego życia.
Janusz Korwin-Mikke wyjaśnił Piotrowi Szumlewiczowi, że on patrzy zupełnie inaczej na kwestię imigracji. Szumlewicz bowiem robi to „jako lewicowiec” i „kolektywista”.
– Ja mówię indywidualnie. Dla mnie nie ma problemu imigracji. Dla mnie jest problem, czy pan Schmidt czy pan Uduwungu może przyjechać do Polski. Jednostka, a nie jakaś masa ludzi – powiedział prezes partii KORWiN.
– W Ameryce ludzie przyjeżdżali do Ameryki. Właśnie przyjeżdżał pan Uduwungu czy pan Kowalski czy ktoś tam. I nie dostawał żadnych zasiłków socjalnych. Nie było żadnej bezpłatnej opieki socjalnej. Nie było żadnej darmowej szkoły. Nawet nie mógł głosować w wyborach na ogół, bo jeszcze nie miał praw przez kilka czy kilkanaście lat. I przyjeżdżali ci ludzie – ciemni, niepiśmienni, biedni do tej „dzikiej Ameryki” po to, żeby dobrze żyć. I to byli imigranci – kontynuował.
– Ale oni wszyscy przyjeżdżali, żeby pracować. Wiedzieli, że nikt im nic nie da za darmo – podkreślił Korwin-Mikke.
– Natomiast dzisiaj jest dokładnie odwrotnie. Jak człowiek przyjeżdża i chce pracować, to mu się mówi, że on odbiera pracę zdrowemu człowiekowi. Natomiast jeżeli chce brać zasiłki, to „a witaj bracie, jesteś mile widziany, będziesz głosował na lewicowe partie, które popierają leserów i ludzi, którzy mają dwie lewe ręce” – stwierdził.
Następnie zaznaczył, że „nie ma zgody na to”.
– Każdy człowiek niech indywidualnie sobie przyjeżdża, niech przyjeżdża i znajduje pracę. Jak jej nie znalazł, to niech umrze z głodu albo wyjedzie gdzie indziej, gdzie pracę znajdzie – mówił Janusz Korwin-Mikke.
– Ale u nas nie dostanie żadnego zasiłku, żadnego mieszkania socjalnego. Nic. Tak samo, jak było w XIX wieku w tej Ameryce, gdzie ludzie masowo przyjeżdżali. Bo nie było żadnych zasiłków. I to właśnie ma być – kontynuował.
– Każdy Kowalski może sobie przyjechać. Nie może być tak, że my decydujemy, wprowadzamy 10 tys. Tajów albo 15 tys. Nepalczyków. Co to jest, żeby państwo się w to wtrącało? – pytał nestor prawicy wolnościowej w Polsce.
– Przyjeżdża indywidualny człowiek i musi znaleźć sobie indywidualną pracę u indywidualnego pracodawcy. A nie dostaje cały pęczek ludzi z miejsca. I wtedy powstaje problem. Bo tych ludzi trzeba umieścić w jakimś ośrodku, natychmiast naokoło tego ośrodka zbierają się narodowcy, żeby pobić tych ciapatych, prawda? I od razu robi się problem. W Ameryce w XIX wieku też przyjeżdżali i nie było tego problemu – podsumował.
Prawda na temat migracji. pic.twitter.com/Uhxi8CFMlE
— LPM #NOWANADZIEJA (@HandleNN9) June 14, 2025