Strona głównaMagazynCoś się dzieje. „Lody ruszyły – panowie przysięgli!”

Coś się dzieje. „Lody ruszyły – panowie przysięgli!”

-

- Reklama -

Wiele razy powtarzałem, że epoki rozwoju ludzkości nie są skoordynowane z kalendarzem. Piękny Wiek XIX rozpoczął się po pozbyciu się Napoleona w 1814 – dziecka anty-francuskiej rewolucji przecież. Parszywy Wiek XX od zakończenia I wojny światowej, która zniszczyła cały porządek europejski, monarchiczny przecież – i otworzył Ere D***kracji – no i teraz czekamy na koniec tego okresu dominacji d***kracji i socjalizmu.

Wydawało mi się, że Piękny Wiek XXI otworzy wynalazek Sztucznej Inteligencji. Niestety: AI trafiła w łapy GOOGLE, reprezentującej co najgorsze w dobie informatyki – i została wytresowana na pachołka reżymu. To tak, jakby takie narzędzie dać do ręki Stalinowi czy Hitlerowi – tyle, że obecni Właściciele Ludzkości są o wiele chytrzejsi od tych prymitywnych dyktatorów. Miałem jeszcze nadzieję, że skoro recepta na AI jest znana, to jacyś prywaciarze pójdą śladami p. Juliana Assang’a i stworzą AI nie obciążoną „informacjami” otrzymanymi od politycznie poprawnych źródeł – ale nic o tym nie słychać.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

I oto w sieci stworzonej przez Połączonych Biurokratów Wszystkich Krajów pojawiła się wyrwa. Przebił się przez nią bąk, czyli p. Donald Trump – mocno wspomagany przez p. Elona Muska – multimiliardera, którzy nabył Twitter i przemianował go na X. X przestał (nie całkiem, nie całkiem…) cenzurować Wolną Myśl – i to wystarczyło, by Tumany Ciemności zostały rozerwane. Okazało się, że można kwestionować Świętości Nad Świętościami – i dojść do władzy! Nawet w d***kracji!

Inna sprawa, że próby już były. Do władzy doszedł p. Jair Bolsonaro w Brazylii – ale w skali świata niewiele to dało. O mały włos, a Chile wygrałby inny „Korwin-Mikke”, p. Józef Antoni Cast. Ale ważniejsze było dojście do władzy na Ukrainie JE Włodzimierza Zełenskiego i w Argentynie JE Ksawerego Milei.

Dopiero dziś okazało się, że obydwaj ci Panowie są powiązani z jakąś częścią establishmentu – która, być może, widzi katastrofę ustroju, który zdaniem p. Franciszka Fukuyamy miał już trwać wiecznie, bo jest najlepszy. Konserwatywno-socjalno-liberalny – czyli: ni pies, ni wydra. Podobnie bezpieka w Polsce widząc katastrofę gospodarczą, nieraz wymuszała zmiany. Jakieś sekty żydowskie, jakieś kręgi w CIA – cholera wie, co – bo jak nie ma monarchów, to nie wiadomo, kto naprawdę rządzi.

Niestety: obydwaj ci Panowie po objęciu władzy (nie wierzę, że bez pomocy CIA…) musieli się odpłacić swoim mocodawcom. P. Zełenski w ogóle niczego nie dokonał (ukraiński parlament plus zsowietyzowany L*d na ulicach zablokował Mu najprostsze reformy gospodarcze), więc został wykorzystany do szkodzenia Rosji. P. Milei zrobił około połowy reformy – i odwdzięczył się, wyprowadzając Argentynę z BRICSa. Jego przyszłość jest niepewna, bo czasem połowiczne reformy są gorsze niż nie zrobienie niczego… Ale na razie jest nieźle, chodź entuzjazmem nie tryskam…

Natomiast przypadek p. Donalda Trumpa jest zupełnie inny. Przede wszystkim dotyczy największego chyba jeszcze mocarstwa – a poza tym p. Trump nie ogranicza się do naprawy gospodarki. By być ścisłym: gospodarka mało się zajmuje, a co drugi Jego pomysł jest, delikatnie pisząc, dziwny. Jednak p. Trump rzucił wyzwanie całości Ideologii Nowej Klasy – i jeśli nawet zniszczy tylko połowę filarów Świątyni Salomona – to ona i tak się zawali.

Naruszone bowiem zostało pojęcie ELITY. Do tej pory Prosty L*d USA był wprawdzie zawsze podejrzliwy w stosunku do jajogłowych – ale jednak wierzył, że elity górują nad tłumem. Teraz przekonał się, że profesorowie najbardziej elitarnych uczelni Ivy League plotą wierutne bzdury, że za pieniądze popierają oczywiste matactwa aferzystów Wielkiego Kapitału (z Big Pharmą na czele), że nawet sędziowie są przekupni – lub, co gorsze, w kraju, w którym prawo oparte jest o Common Sense wydają wyroki sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Ponieważ trudno sobie wyobrazić, by wszyscy nagle zwariowali, zwycięży przekonanie, że istnieje jakieś Deep State, którego ci ludzie są wysokopłatnymi funkcjonariuszami i posłusznie realizują jakieś bliżej nieznane cele. Przy czym cele są nieznane, ale znane są środki: L*d ma słuchać i potakiwać.

Na szczęście L*d amerykański jest uzbrojony, więc ma poczucie siły i niezależności – więc nie położył uszu po sobie, tylko zagłosował na człowieka może i niezrównoważonego – ale za to obiecującego dobrać się temu Deep State do skóry.

I właśnie mamy do czynienia z taką Nową Ameryką. Miejmy nadzieję: Ameryka XXI wieku, Ameryka Wolności Słowa i Wolnego Rynku.

Co prawda tacy sceptyczni obserwatorzy sceny politycznej jak ja mają liczne wątpliwości; w szczególności niepokoją mnie porównania. Otóż gdy p. Zełenski nie zdołał zrealizować swoich reform, to zaczął się realizować poprzez stawianie oporu Rosji. Gdy p. Milei opory zaczął stawiać Senat, ten zaczął wspominać o konieczności odebrania Falklandów Anglikom (na szczęście chyba Mu przeszło…). Gdy p. Trump zaczął mieć trudności w obsadzaniu stanowisk swoimi ludami, zaczął coś przebąkiwać o wojnie z Meksykiem i przyłączeniu do USA Kanady i Grenlandii (!!!)

To drugie, to odgrzewany kotlet leżący w zamrażarce 4 lata – w dodatku prosty w realizacji. Choć Grenlandia jest kolonią i to Królestwa Danii, to na wyspie panuje d***kracja. Więc gdyby każdemu z 30 tys. dorosłych mieszkańców Grenlandii zaoferować $100 tys., to za $3 miliardy p. Trump miałby Największą Wyspę Świata z entuzjastycznie nastawioną ludnością. A te 3 miliardy to 1/30 pieniędzy wydanych bez sensu na podtrzymywanie Ukrainy…

Gorzej z Kanadą. Proszę sobie wyobrazić, że JE Włodzimierz Putin któregoś dnia zaproponowałby, że przyłączy do Federacji Łotwę i Estonię… ale byłby wrzask! Tymczasem p. Trump powtarza swoje – a Kanada nie zrywa ze Stanami stosunków dyplomatycznych, nie składa skarg do ONZ…

Może ma nadzieję, że po objęciu władzy p. Trumpowi to tromtadractwo przejdzie? Mam nadzieję, że nie całkiem… Tak czy owak: coś się dzieje. „Lody ruszyły – panowie przysięgli!”

Najnowsze