Biologiczna Bzdura Roku

Kategoria:

UWAGA! Tekst zdemonetyzowany!
CENZURA

Szanowny Czytelniku! Czytasz artykuł, w którym musieliśmy wyłączyć reklamy. Został on uznany za nienadający się do monetyzacji, zbyt kontrowersyjny, niepoprawny politycznie itd. Rozważ wsparcie Fundacji Najwyższy Czas, która pomaga utrzymywać portal nczas.info / nczas.com (KLIKNIJ)

Przypominamy najlepsze teksty publikowane na łamach tygodnika „Najwyższy Czas!”. Dziś felieton Janusza Korwin-Mikkego z numeru 27-28/2018.

Zająłem zaszczytne V miejsce w konkursie na Biologiczną Bzdurę Roku. Jak piszą PT Organizatorzy: „Biologiczna Bzdura Roku to plebiscyt na najbardziej absurdalną wypowiedź osoby publicznej lub w imieniu instytucji, stowarzyszenia czy firmy, z zakresu szerzej pojętych nauk przyrodniczych, takich jak biologia, chemia, biofizyka, rolnictwo, dietetyka, medycyna czy nawet niektóre dziedziny psychologii. Jej celem jest piętnowanie u znanych ludzi wypowiadania się na tematy, o których najwyraźniej nie mają najmniejszego pojęcia – chodzi o krytykę podejścia pt. „Nie wiem, to się wypowiem” – i popularyzowanie nauki”.

CENISZ SOBIE WOLNOŚĆ SŁOWA? MY TEŻ!

Środowisko skupione wokół pisma "Najwyższy Czas!" i portalu NCzas.com, a także NCZAS.info od lat stoją na straży konserwatywno-liberalnych wartości. Jeżeli doceniasz naszą pracę i nie chcesz pozwolić na to, aby w Internecie zapanowała cenzura – KLIKNIJ wesprzyj naszą działalność. Każda złotówka ma znaczenie!

Tytuł ten przypadł mi za wypowiedź: „Dziecko wychowywane przez agresywna matkę wyrasta często na homoseksualistę, bo boi się kobiet”. Tymczasem: „Najnowsze badania naukowe wykazały, że orientacja seksualna ustala się głównie na poziomie genetycznym, epigenetycznym i immunogenetycznym, w znacznej mierze jeszcze w okresie przed narodzinami”.

Proszę zauważyć, że te zdania w ogóle nie są sprzeczne!!! Np. inteligencja głównie jest dziedziczona – ale też rozwija się w procesie wychowania (i nie bardzo wiadomo, jak policzyć wpływ tych czynników). To samo i tu: podatność na rozmaite zboczenia jest zapewne dziedziczona – ale też objawia się i rozwija (albo nie!) wskutek wychowania.

Czepianie się mnie jest całkowicie bezzasadne.

Warto jednak dodać, że badania nad związkiem agresywności matek i homoseksualizmu dzieci był przeprowadzone już jakieś 40 lat temu – pamiętam, że wtedy je cytowałem – bo stwierdzenie takiej korelacji jest dość łatwe – natomiast nie bardzo sobie wyobrażam, jak można naukowo ustalić, że „orientacja seksualna ustala się głównie na poziomie genetycznym, epigenetycznym i immunogenetycznym, w znacznej mierze jeszcze w okresie przed narodzinami”. Byłbym wdzięczny za bliższe dane o tych badaniach – o ile one oczywiście w ogóle istnieją.

Przyjrzalem się jednak przy okazji innym nominacjom.

Miejsce pierwsze zajął p. Jerzy Zięba, uważany za szarlatana, za wypowiedź: „Mam nadzieje, że dzieci polskie będą masowo chorować na odrę – dlatego, że wtedy będą zdrowsze”. Otóż nie utożsamiam się absolutnie z p. Ziębą – ale akurat ta wypowiedź jest całkowicie słuszna. Kto jej zaprzecza – zaprzecza zasadzie: „Co cię nie zabije – to cię wzmocni!”

Oczywiście jest prawda, że jeśli zaszczepimy dzieci na odrę, to na 100.000 umrze dwoje z powodu powikłań po-szczepionkowych – a jeśli nie zaszczepimy, to umrze dziesiecioro (po prostu: na odrę). Jednakże przejście choroby uczy organizm, jak pokonywać choroby – i zdecydowanie lepiej jest mieć 99 990 młodych ludzi, których organizmy umieją radzić sobie z chorobą – niż 99 998, którym (wszystkim, przecież!) wskutek szczepionki odebrano szansę opanowania tej sztuki!

Proszę zauważyć, że to stanowisko uwzględnia zarówno twierdzenie szczepionkarzy, że większa jest szansa przeżycia po zaszczepieniu – jak i anty-szczepionkarzy, że lepiej jest się nie szczepić!!

P.$$, propagator tego konkursu na bio-bzdurę (który ujawnił naprawdę wiele autentycznych absurdów!) ma do p. Zięby jeszcze jeden zarzut – za „dziwne zalecenia”. Konkretnie w odpowiedzi na prośbę o sposób na bezsenność p. Zięba odpowiedział: „Pól szklanki cieplej wody i płaska łyżeczka soli kłodawskiej. Na mnie nie działa, ale spróbować warto”.

Proszę zauważyć, że p. Zięba nikomu nie wciska kitu, nie zapewnia, że jest to wspaniała i niezawodna metoda, nie proponuje zakupu jakiegoś cudownego panaceum. Co więcej: uprzedza, że wielu osobom – w tym Jemu – to nie pomaga. Natomiast wielu pomaga. Otóż metoda naukowa polega na eksperymencie. Jeśli tysiąc słuchaczy p. Zięby wypróbuje tę sól kłodawską na ciepło i stu przyśle list, ze wspaniały środek, a dwudziestu: „A daj Pan spokój z tym świństwem” – to jest to jakiś wynik. Nie wykluczone przy tym ,że ta sól działa, jednak tylko jako placebo – ale przecież człowiekowi pragnącemu zasnąć jest dokładnie wszystko jedno, czy uśnie z powodu fizjologicznego oddziaływania tej soli na jego organizm – czy też wskutek jego imaginacji!!!!

Wydaje się, że ludzie pretendujący do miana „naukowców” zupełnie lekceważą metody naukowe. Ida śladami niejakiego Leonarda da Vinci, który twierdził, że mucha ma osiem nóg – bo tak to przeczytał u Arystotelesa. Na propozycję, by złapał jednę muchę i policzył jej nogi, ow „mąż uczony” (skądinąd znakomity malarz!!) oburzył się i powiedział, ze autorytety naukowe trzeba szanować!!

Już śp. Mikołaj Bierdiajew twierdził (na początku XX wieku), że wchodzimy w „Nowe Średniowiecze”. Trzeba przyznać, że ciemnota w Nowym Średniowieczu ma zupełnie inny charakter, niż poprzednia. Dawniej trzeba było walczyć z przesadami w masach ludu, głuchych na perswazje oświeconej części społeczeństwa.

Dziś jest dokładnie odwrotnie: uczelnie uczą dogmatów i przesądów, których nie wolno kwestionować – a próba zastosowania eksperymentalnej metody naukowej („zaszczepmy połowę narodu – i za 50 lat sprawdźmy, która polowa rozmnaża się i rozwija lepiej”) jest zwalczana z cala bezwzględnością!

Jest to całkiem nowa odmiana ciemnoty.

I, oczywiście, na tej nowoczesnej ciemnocie (z tytułami profesorskimi) żerują firmy farmaceutyczne wciskające ludziom (obok istotnie znakomitych lekarstw!) doskonale zareklamowany szajs.

Może nawet, wbrew STOPNOPowcom, rzadko ludziom naprawdę szkodzący – ale z pewnością nie warty pieniędzy i wysiłku. Przede wszystkim naruszający zasadę, że to ludzie powinni decydować o leczeniu swoim i swoich dzieci – a nie właściciele tych ludzi, czyli rządy.