Strona głównaMagazynWariat – czy złodziej?

Wariat – czy złodziej?

-

- Reklama -

Trudną walkę o prezydenturę m.st. Warszawy rozpocząłem z grubej rury: strzałem, pociskiem wielkiego kalibru w p. Rafała Trzaskowskiego. Bo powiedzmy to jasno: nic by mi nie przyszło ze zwalczania pozostałych kontrkandydatów: WDost. Magdaleny Biejat (Lewactwo), p. Tobiasza Bocheńskiego (PiS), p. Romualda Starosielca, czy WCzc. Przemysława Wiplera. P. Trzaskowski ma w Warszawie ugruntowaną pozycję jako umiarkowany lewicowiec. Jest to naturalne: stolice żyją z podatków, więc z trudem ukrywaną nienawiścią traktują Prawicę pragnącą podatki redukować i władzę biurokracji zmniejszać. Gdy śp. Ronald Reagan osiągnął w USA wynik ponad 60 proc., w Okręgu Stołecznym dostał bodaj 26 proc.

Nie mam więc żadnych złudzeń co do wyniku walki konwencjonalnej. Dlatego jak biblijny Dawid zastosowałem Procę Wielkiego Kalibru. W rozważaniach często zdarza się, że trudno jest obalić jakiś perfidny argument, za którym stoi cała granitowo spójna teoria. W takim przypadku obalenie całej teorii, acz bardzo trudne, daje pewne nadzieje, bo samego argumentu nie da się wykruszyć z tej granitowej skały.

- Reklama -

Więc zamiast atakowania p. Trzaskowskiego jako persony, postanowiłem zaatakować całą formację, z której się On wywodzi. Zaatakować tych ludzi jako zwykłych wariatów.

Znamy wszyscy bajkę śp. Jana Krystiana Andersena pt. „Nowe Szaty Króla”. Postanowiłem odegrać rolę chłopczyka, który uparcie powtarzał: „Król jest nagi”! Jeśli postawimy tezę, że zwolennicy tych wszystkich teorii o dobroczynności przymusowych szczepień, o Straszliwym Globciu, o tym, że „rodziny” LGBTQZ to normalne rodziny itp., to wariaci – to nagle dyskusja z nimi staje się łatwa. Nie ma co wdawać się w dyskusje, czy ilość CO₂ w atmosferze nieco rośnie, czy nieco maleje: jeśli są to zmiany cykliczne, to jest to całkowicie obojętne. Jeśli ktoś wydaje miliardy na walkę z przeludnieniem Ziemi – i nagle domaga się przymusowych szczepień, by ratować populację – to nie ma sensu dyskutować, czy szczepienia uratują 5 proc. populacji – czy przeciwnie. I oczywiście dyskusja z tezą, że w homo-związkach rodzi się „tyle samo albo i więcej dzieci” niż w normalnych, jest absurdem.

WESPRZYJ NCZAS.INFO

NCZAS.INFO to obecnie jedyny w Polsce portal informacyjny, który gwarantuje wolną, niecenzurowaną i prawdziwą informację. Za pisanie prawdy jesteśmy szykanowani przez system rozprowadzania newsów w sieci. Z tego powodu nasze teksty w 75 proc. finansowane są wpłat Czytelników.

Serdecznie prosimy o wspomożenie naszej działalności. Dzięki Państwa wpłatom możemy pisać i rozpowszechniać PRAWDĘ.

Ogólnie dyskusja z wariatem, to jak gra w szachy z gołębiem: porozwala figury, narobi na szachownicę – i odleci, radośnie gruchając, że wygrał. Co inne gołębie przyjmą jako oczywistą oczywistość. Jakakolwiek próba dyskusji z wariatem oznacza uznanie, że wariactwo jest czymś, co nadaje się do poważnej dyskusji. W tym momencie wchodzimy na teren wariata, zaczynamy starać się zrozumieć jego bezsensowne zdania – i, niestety, wariat jest w tej dyscyplinie znacznie lepszy. Jeśli ktoś szybko nie skończył dyskusji z jakimś bełkocącym mesjanistą, czasami sam zostawał bełkocącym mesjanistą. To właśnie dzieje się z niektórymi naukowcami.

W historii nieraz zdarzało się, że ludzkość lub jej znaczne odłamy popadały w obłęd. Najlepszym przykładem jest teoria czarownic – gładko wyjaśniająca takie nienaturalne zjawiska, jak gradobicie czy spadek przyrostu naturalnego. Jeśli jakiś uczony nie chciał przyjąć powszechnie panującej teorii o działaniu czarownic, z reguły wylatywał z uniwersytetu i miał szczęście, jeśli jego samego nie oskarżono o współdziałanie z Belzebubem; bo czymże innym jest obrona jego służek?

Dokładnie tak samo traktowani są dziś uczeni nie chcący przyjąć teorii o Antropogenicznym Globalnym Ociepleniu. Na szczęście JESZCZE się ich nie pali na stosach – ale to tylko dlatego, że cwaniacy zarabiają krocie na wiatrakach i panelach fotowoltaicznych – i nie chce im się dorabiać na dostawach bierwion na stosy.

Więc postanowiłem potraktować te wszystkie nowoczesne pseudoteorie jako czyste wariactwa – i nie wdawać się w dyskusję wewnętrzną, tylko pokazywać, że prowadzą do absurdalnych konsekwencji.

W związku z tym p. Rafała Trzaskowskiego demaskuję jako regularnego wariata. Jest przy tym znanym zjawiskiem, że gdy zbierze się grono rozmaitych wariatów, to największe wśród nich poszanowanie ma wariat największy. Tym zjawiskiem można wytłumaczyć to, że gdy p. Trzaskowski pojechał do Buenos-Aires na konferencję C40 i tam uchwalano, że do roku 2030 miasta mają całkowicie zlikwidować spożycie mięsa (i zastąpić je potrawami wegańskimi – w ostateczności świerszczami) – to p. Trzaskowski zabrał głos i domagał się przyspieszenia i pogłębienia tego procesu!
Wariactwo jest oczywiście zaraźliwe. Gdy p. Trzaskowski oświadczył, że „Ziemia płonie”, to natychmiast jakieś dwie wariatki oblały czerwoną farbą pomnik Syrenki w Warszawie, twierdząc, że są „Ostatnim Pokoleniem” – bo ludzkość wymrze poprzez spłonięcie, jeśli natychmiast nie… przejdzie na transport zbiorowy. Bo autobusy chłodzą Ziemię – w odróżnieniu od aut osobowych i prywatnych.

I tu mamy ważny punkt zaczepienia. Tym wariatkom grożono karami pieniężnymi, a nawet aresztem. Tymczasem należało ciupasem odstawić je do jakiegoś przyzwoitego szpitala psychiatrycznego – i poddać co najmniej dwutygodniowym solidnym badaniom psychiatrycznym. A po nich p. Rafała Trzaskowskiego, oczywiście.

Tyle, że te teorie głoszone są nie tylko przez wariatów, ale i przez ludzi całkiem łebskich, robiących na tym niezłe pieniądze. I trzeba ich od siebie oddzielić: jednych do psychuszki – innych po prostu do tiurmy.

P. Jacek Władysław Bartyzel już rok temu odkrył – co przypomniał p. Janusz Kunowski – że p. Trzaskowski podpisał był dwa lata temu z jakąś Fundacją Czystego Transportu porozumienie, na mocy którego obydwie Wysokie Układające się Strony są zobowiązane do lojalnego dążenia do usunięcia aut spalinowych. Czyli świadomie i cłowo związał Miastu ręce, zmuszając do likwidowania aut spalinowych. I nasuwa się naturalne podejrzenie, że jakieś związki producentów aut elektrycznych sfinansowały działalność tej Fundacji.

Nasuwa się pytanie: ile wziął w łapę p. Prezydent m.st. Warszawy za obrabowanie z ogromnej liczby pieniędzy posiadaczy aut spalinowych? A może jednak jest to po prostu wariat? Ja bym na Jego miejscu trzymał się tej ostatniej hipotezy.

spot_img

Najnowsze